Odpoczynek zimą i wiosną 1758
roku upłynął na w niewielkiej skali misjach zwiadowczych. Z nadejściem lata
rozpoczęła się nowa kampania uchwycenia Fortu Carillon (Kampania Abercromby'ego).
Goodenough opisał dużą ilość potyczek na północnym końcu Jeziora George gdzie
zginął Lord Howe. Rangersi szanowali Howe'a jako dobrego oficera a Goodenough
zapisał że: „Lord Howe został postrzelony przez pierś, wszyscy byli bardzo
przygnębieni ponieważ był on naszym prawdziwym przywódcą i bardzo podnosił
nadzieję na nasz sukces”. Goodenough również podkreślił rolę francuskiego planu
obronnego pod Fortem Carillon wykorzystującego ścięte drzewa.
„Kierowaliśmy się ku francuskiej pikiecie i weszliśmy w
otwarty teren gdzie powalone szczytami do nas drzewa tworzyły potężną
fortyfikację (abbatis)... [To] było wszystko co mogliśmy zrobić pod buchającymi
kulami francuskimi armatami i muszkietami chociaż konary i odłamki latały wokół
nas... Szeroka, czerwona ściana oddziałów brytyjskich nacierała szeregiem z
zamiarem szturmu na bagnety... Plątanina powalonych drzew...przełamane ich
pozycje i francuski piekielny ogień i śmierć”
Dalej notuje: „Uczestniczyłem
w wielu bitwach i potyczkach ale nigdy nie byłem świadkiem takiej rzezi i tak
szaleńczej walki jak brytyjski szturm na Ticonderogę”
Goodenough brał udział w
jednym z ataków uderzeniowych ale zmuszony był wrócić. Wydaje się, że nie
został ranny podczas walki. On i inne małe grupki rangersów użyte były do
osłaniania brytyjskiego odwrotu przed atakami Francuzów i Indian. Potwierdza
również, że Armia Brytyjska była prawie kompletnie zdemoralizowana po tych
dniach walk. Później, jak podaje zwolnił się i powrócił w rejon na zachód od
Albany. Pracował jako handlarz do wiosny 1759 roku, kiedy to stwierdził, że
jego życie jest tak nudne, że jeszcze raz spróbuje dołączyć do rangersów.
Wrócił do Albany i spotkał się z majorem Robertem Rogersem, któremu wspomniał,
że pragnie dołączyć do oddziału.
W tym miejscu wydaje się, że
jego dziennik zawiera chyba trochę nieścisłości. Goodenough podaje, że spotkał
się z innymi rangersami w Crown Point. Miałoby to sens gdyby mówił o lipcu lub
sierpniu 1759, ale on opisuje duży oddział 250 lekkich piechurów i rangersów
wyruszających do Isle-au-Noix w czerwcu. Skoro ten atak miałby mieć miejsce w
czerwcu to Brytyjczycy wtedy jeszcze nie zdobyli Carillon ani Crown Point.
Po jego powrocie do rangersów
notuje, że niektórzy starzy żołnierze opuścili korpus. Zauważa że: „była
wielka zmiana w szeregach rangersów, wielu starych, okrzepłych wróciło do domu”.
Jego stary przyjaciel Shanks wciąż był z korpusem. Stary w porównaniu z innymi
Shanks pragnął pozostać. Goodenough mówi: „[Shanks] miał taką nienawiść do
Francuzów a szczególnie do kanadyjskich Indian, że wciąż chciał z nimi walczyć.
Oni zabili wszystkich jego krewnych w New Hampshire czyniąc go zawziętym ich
wrogiem. Mówił, że mogą oni zabić również jego i tym samym zakończyć jego
rodzinę”.
Jak poprzednio wspomniano,
oddział 250 rangersów i lekkiej piechoty skierował się w łodziach
wielorybniczych do Isle-au-Noix. Po przybyciu na wyspę i rozbiciu obozu
stoczyli potyczkę z żołnierzami francuskimi. Duży
oddział atakujący skierowany został wówczas na północ w kierunku St.Jean.
Postanowili jednak nie atakować, ale ruszyli do innego fortu, którego Goodenough
nie wymienia z nazwy. Ich atak zaskoczył garnizon a Goodenough przedstawił
interesujący opis, który może świadczyć o znęcaniu się nad ludnością cywilną w
forcie. Jak podaje: „Pojmaliśmy cały garnizon, mężczyzn, kobiety i dzieci.
Później spaliliśmy i zniszczyliśmy wszystko. Kobiety i dzieci zostawiliśmy na
łasce losu ale mężczyzn popędziliśmy naprzód jako jeńców”. Kobiety i
dzieci pozostawili oczywiście bez żywności ponieważ wszystko było zniszczone.
Oddział wycofał się na południe do Crown Point. W dzienniku tego nie ma ale
kiedy oddział wrócił, pozostał na południu Jeziora Champlain do czasu aż
generał Amherst nie wyruszył na północ w 1760 roku. Goodenough wspomina, że
rangersi przeprowadzali różne rajdy wzdłuż jeziora w okresie jak przypuszczamy
jesieni i zimy 1759 oraz wiosny 1760 roku. Kończy swój dziennik opisem marszu
jego oddziału z całą armią na północ, drogą do Chambly, gdzie dowiedzieli się o
kapitulacji Francuzów. Wówczas Goodenough po raz drugi zwalnia się i wraca do
domu podejmując prace handlarza na zachód od Albany.
tłum. YP
Źródło :
Daniel Marston - The French-Indian War 1754-1760
Daniel Marston - The French-Indian War 1754-1760