Korpus rangersów powstały w Nowej
Anglii i Nowej Szkocji uważany był za elitarny oddział. Rangersi werbowali
mężczyzn z przygranicznych rejonów, potrafiących podołać trudom walk w lesie.
Byli szanowani i budzili lęk w ich francuskich i indiańskich wrogach. Znamy
fragmenty dziennika jednego z rangersów Rogers Ranger wychowanego w Nowej
Anglii. Joshua Goodenough zanim został rangersem, mieszkał niedaleko Albany w
stanie New York. Jego ojciec zginął podczas ataku Indian w 1753 roku. Opisał on
szczegółowo cechy przygranicznych ludzi: „na granicach...niektóre osoby
posiadały umiejętność pisania, ale nie było to bardzo potrzebne. W tych
ciężkich dniach siekiera i strzelba, wiosło i tobołek były częściej w naszych
rękach”. Gdy wybuchła wojna na granicy, zdecydował zaciągnąć się: „prowincja
przeprowadzała zaciąg do wojska w Albany do walk z Francuzami. Wziąłem swoją
zapłatę od Petera Vroomana, mówiąc mu że chcę iść do Albany być żołnierzem”.
Wcześniej pracował jako handlarz. Goodenough zaciągnął się w prowincjonalnym
punkcie o nazwie York Levies. Opisał jak mężczyźni dostawali muszkiety,
namioty, miski i noże oraz jak byli musztrowani w użyciu broni palnej przez
angielskiego oficera. Chwalił wojskową dyscyplinę w oddziałach: „jeden
człowiek dostał 500 batów dla przykładu innym jednostkom, każdy mężczyzna
opuszczający bez zgody służbę dla Jego Królewskiej Mości powinien ponieść śmierć”.
Jesienią 1757 roku wraz z kilkoma innymi ludźmi został skierowany do Rogers Ranger z poleceniem marszu do Fort Edward. Jego pierwsze obserwacje rangersów
są dość pouczające. Zauważa że: „napotkani rangersi byli twardymi
pogranicznikami, takimi jak my sami, głównie mężczyźni z Hampshire (New
Hampshire) obeznani byli w lasach i bardzo przyzwyczajeni do wrogów”.
Goodenough w rozmowie z
weteranem a późniejszym przyjacielem Shanksem, zanotował szczególną taktykę opracowaną przez korpus . Shanks zwięźle określił „rangers
ways”: „zawsze maszerujemy aż zrobi się dość ciemno, wtedy
rozbijamy obóz....nie wracamy tą samą drogą, którą wyszliśmy....w walce nie
gromadzimy się blisko siebie lecz rozpraszamy utrudniając wrogowi
ostrzał....urządzając zasadzkę nie strzelamy do wroga nim podejdzie
wystarczająco blisko, zaskoczenie daje ludziom czas skoczenia na nich z
siekierami”.
Goodenough i inni rangersi
wysyłani byli na liczne misje zwiadowcze wokół Fort Edward. Wychodzili w małych
grupkach zorganizowanych do zasadzania się i przerywania każdej francusko -
indiańskiej próby przechwycenia przygranicznych transportów kursujących między
Albany a Fort Edward.
W czasie zimowych miesięcy Goodenough brał udział w części wypadów
majora na Fort Carillon. Ponad 100 rangersów wysłano do schwytania jeńców dla
informacji i niszczenia dostaw do fortu. Pierwszy wypad był sukcesem, pojmano
kilku jeńców i zniszczono zaopatrzenie. Jednakże dotknięty nosówką (distemper),
zmuszony został do pozostania w forcie i nie mógł towarzyszyć majorowi
Robertowi Rogersowi w drugim wypadzie. Drugi wypad nie był sukcesem. Rogers i
jego rangersi wpadli w pułapkę, epizod ten znany jest jako Bitwa na Rakietach Śnieżnych. Prawie wszyscy rangersi zginęli lub dostali się do
niewoli, chociaż Rogers zdołał uciec. Goodenough zwrócił uwagę na trudne
warunki w jakich się znaleźli, będąc zmuszeni do poddania się Indianom. „Kilku
rangersów poddało się pod obietnicą darowania życia jednak później zostali
przywiązani do drzew i zarąbani na śmierć, ponieważ Indianie znaleźli skalp na
piersi hunting frocka jednego z jeńców”.
tłum. YP
Daniel Marston - The French-Indian War 1754-1760
I Bitwa na Rakietach Śnieżnych 1757
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz