Rozpoczęty kolejnego dnia, 8 września z samego rana atak,
prowadzony od wschodu i południa całkowicie zaskoczył mieszkańców Kittanning.
Już pierwsze salwy jakie wykonali ludzie Armstronga skutkowały bezładną
ucieczką części Indian. Przywódca Delawarów, Kapitan Jakobs, ten sam który
prowadził w lipcu atak na Fort Granville, zdołał jednak zebrać grupę wojowników i
wykorzystując osłony jakie dawały ich zabudowania w Kittanning, rozpoczął ostrzał oddziałów Armstronga. Ostrzał okazał się bardzo skuteczny,
wielu ludzi Armstronga poniosło w jego wyniku śmierć lub zostało poważnie
rannych, rany odniósł także i sam Armstrong. W momencie gdy Armstrong został
postrzelony w bark, zdał sobie sprawę z
tego że próby wykurzenia Delawarów ukrytych za osłoną swych zabudowań są daremne. Wydał więc rozkaz spalenia ich. Jeden z żołnierzy, John Ferguson, podpalił dom z którego ostrzeliwał się Kapitan Jacobs. Ponieważ kilka dni
wcześniej Francuzi dość pokaźnie zaopatrzyli Delawarów w proch strzelniczy,
który przechowywany był wewnątrz jednego z takich zabudowań, to wystarczył niewielki płomień by huk eksplozji
usłyszano jakieś 30 mil wokół Fort Duquesne. Wielu Delawarów zastrzelono gdy
próbowali uciekać z płomieni. Ucieczką salwował się także Kapitan Jacobs, który odmówił poddania się
i wraz z żoną i synem wydostał się przez okno zabudowania, w którym próbował
się bronić. Nie udało im się jednak dotrzeć do znajdującego się opodal pola
kukurydzy, wszyscy zostali zastrzeleni.
Gdy ranny Amstrong szukał medycznej pomocy,
zauważył że od zachodu na pomoc mieszkańcom Kittanning przychodzi inna spora
grupa Delawarów, którą uzupełniały oddziały francuskie z Fort Duquesne.
Armastrong, w tej sytuacji, wydał rozkaz odwrotu. Wycofując swych ludzi
Armstrong natknął się na miejsce gdzie spoczywały ciała ludzi z oddziału
Hogg’a. Hogg otrzymał rozkaz przeprowadzenia porannego ataku na obozowisko
Delawarów, ataku równoległego do ataku jaki prowadził Armstrong na Kittanning,
lecz siły Delawarów w obozie
okazały się dużo większe aniżeli spodziewał się i Armstrong i Hogg. Hogg wraz z
5 swymi ludźmi został zabity zaś pozostali z jego oddziału wmieszali się w
wycofujące się oddziały Armstronga. Kolejne, ciągłe ataki wojowników Delaware
na wycofujące się angielskie oddziały z Pensylwanii, doprowadziły do ich
silnego rozproszenia. W rezultacie, pobici żołnierze indywidualnie lub w
niewielkich grupach, załamani porażką, przez kolejnych kilka dni docierali do
Fort Lyttleton (dzisiejszy Fort Littleton w hrabstwie Fulton) by tam szukać
pomocy. Z raportu jaki przedstawił
Armstrong wynikało że w efekcie wyprawy śmierć poniosło 17 jego ludzi, 30
zostało mniej lub bardziej rannych zaś 19 uznano za zaginionych.
W ocenie Armstronga nie było możliwe jednoznaczne
ustalenie wielkości strat jakie zadał Indianom i Francuzom podczas tej wyprawy:
„ Nie jest możliwe ustalenie dokładnej
liczby zabitych wrogów lecz dokonując ostrożnych szacunków należy przyjąć że
poważnie rannych lub śmierć poniosło co najmniej 30 lub 40 wrogów”. W wyniku
działań pod Kittanning Armstrong uwolnił 11 wcześniej pojmanych jeńców, w większości kobiet i dzieci,
aczkolwiek 4 z nich zginęło podczas walk w osadzie.
Władze Pensylwanii odczytały wyprawę Armstronga jako wielki sukces a on
sam został uznany za bohatera. 5 października 1756 r. z honorami został
przyjęty przez społeczność
i władze Filadelfii gdy pojawił się tam na uroczystości przekazania mu
600 funtów nagrody za głowy Kapitana Jacoba oraz innych Delawarów. Armstrong i
jego ludzie poczuli wdzięczność miasta a dodatkowo Armstrong został odznaczony
pamiątkowym medalem. Było to pierwsze w historii amerykańskich kolonii
odznaczenie za odwagę i pierwszy zarazem medal wydany w Ameryce. Władze
Pensylwanii ogłosiły śmierć Kapitana Jackobsa, który tak okrutnie terroryzował
osady pogranicza i uwolniły wielu angielskich jeńców więzionych w Kittanning.
Bitwa o Kittanning, jak to rozumiały władze, była decydującym ciosem w siły
wroga.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz