4
sierpnia Montcalm zreorganizował francuskie oddziały, przesuwając Levisa wraz z
2 tys. milicji i 1600 Indianami na południową stronę fortu, aby przejął pełną
kontrolę nad drogą oraz odciął oszańcowany obóz brytyjski. Główny obóz Montcalm
ustanowił po zachodniej stronie jeziora, poza zasięgiem fortecznej artylerii.
Tego samego dnia Francuzi rozpoczęli budowę przykopów i paraleli dla pozycji
artyleryjskich. Wbrew angielskim przewidywaniom zabagniony teren nie okazał się
wystarczającą przeszkodą dla francuskich inżynierów. Pierwsza bateria miała być
ustawiona 700 jardów od fortu, zaś druga, równoległa, nieco bliżej. Miały
strzelać krzyżowym ogniem w kierunku północno-zachodniego bastionu. Brytyjczycy
bardzo szybko rozpoczęli ostrzeliwanie z moździerzy pracujących Francuzów,
jednak po godzinie nieprzerwanego ognia oba brytyjskie żelazne moździerze
znajdujące się w bastionie, 32- i 18-funtowy, eksplodowały. Według regulaminu
królewskiej artylerii żelazne moździerze należało schładzać maksymalnie po
każdych 12−14 strzałach, jednakże w warunkach bitewnych stanowiło to poważny
problem. Była to niezwykle kosztowna strata. Anglicy stracili dwa moździerze o
największym wagomiarze, zanim Francuzi w ogóle ustawili swoją baterię.
Tego samego dnia doszło również do ciężkich walk wokół
oszańcowanego obozu. Francuska milicja wraz z Indianami podjęła wysiłki mające
na celu odcięcie obrońcom dostępu do wody. Monro wysłał kapitana Ralpha Waldo i 100 żołnierzy z zadaniem odepchnięcia
wroga, jednakże starcie nie zakończyło się po myśli Anglików. Utraciwszy w
trakcie walk kilkudziesięciu towarzyszy, żołnierze z Massachusetts rozpoczęli
odwrót w stronę obozu, unosząc ze sobą śmiertelnie rannego Waldo. Francuskim
zakusom położyło kres dopiero wprowadzenie do walki brytyjskiej artylerii.
Tego dnia Munro wysłał kuriera do Fortu Edward z
listem, w którym informował: „Francuzi ciągle jeszcze budują pozycje dla
artylerii. Nie mam wątpliwości, że cała armia maszeruje z pomocą”. Kurier
prawdopodobnie padł ofiarą
indiańskich wojowników i nigdy nie dotarł z tą wiadomością do Fortu Edward.
Mimo to Webb uzyskał pewne informacje o sytuacji od francuskiego dezertera,
który zeznał, że armia francuska liczy 11 000 żołnierzy. Być może
podesłanie dezertera było dziełem samego Montcalma, który w ten sposób pragnął
zastraszyć Webba. Jeśli tak było w rzeczywistości, plan powiódł się całkowicie.
Webb uwierzył w zeznania Francuza, być może już wtedy zdał sobie sprawę, iż nie
dysponuje odpowiednio liczebnym wojskiem, by odeprzeć Francuzów. Takie siły
należało dopiero zgromadzić, ale do tego potrzebny był czas, którego, jak się
okazało, obrońcy Fortu William Henry nie mieli zbyt wiele.
Noc w
forcie minęła spokojnie, choć mało kto zmrużył oczy. Obrońcy słyszeli, jak
przez całą noc Francuzi prowadzą prace nad przykopami i pozycjami
artyleryjskimi. Rankiem 5 sierpnia załoga fortu wznowiła ostrzał Francuzów
pracujących nad przygotowaniem pozycji. Ich ostrzał okazał się na tyle
skuteczny, że żołnierze z regimentu La Sarre, osłaniający francuskie prace
oblężnicze, zostali zmuszeni do wycofania. Za ten chwilowy sukces Anglicy
zapłacili jednak wysoką cenę, bowiem w czasie intensywnego ostrzału uszkodzeniu
uległy dwie 32-funtowe armaty, zaś 18-funtówka eksplodowała, raniąc kilku
ludzi. Tego samego dnia miało miejsce zdarzenie, które okazało się być kluczowe
dla całej operacji francuskiej. Wojownik Caughnawaga – Kanectagon − wyśledził i
zabił kuriera z listem od Webba do pułkownika Monro. W liście Webb informował,
że wobec tak wielkiej inwazji francuskiej nie dysponuje odpowiednimi siłami,
aby uderzyć bezzwłocznie na Francuzów. Proponował Monro rozważenie wszystkich
opcji łącznie z kapitulacją.
Teraz Montcalm poczuł się panem sytuacji. Wieczorem
odbył naradę z wodzami, wyznaczając im cele i zadania na kolejne dni oblężenia. Mieli całkowicie odciąć fort od świata
zewnętrznego, rozsyłać zwiady
i przechwytywać kurierów. Z własnej inicjatywy wojownicy, podpatrując
Francuzów, wykopali własne rowy strzeleckie wokół obozu i prowadzili z nich
ogień nękający. Takie prowadzenie walki nie należało do indiańskiej tradycji,
jednak wiedza zdobyta w czasie oblężenia Fortu William Henry miała zaowocować
także kilka lat później podczas wojny Guyasuty, zwanej potocznie powstaniem
Pontiaca.
cdn
oprac. Marcin Pejasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz