W nocy
z 5 na 6 sierpnia pozycje artyleryjskie pierwszej baterii zostały z grubsza
ukończone. Około 6 rano 9 dział i moździerz rozpoczęły morderczy ostrzał fortu.
Francuzi przy idealnym kącie podniesienia niemal natychmiast wstrzelili się w
cel, niszcząc brytyjskie mosiężne działo, a także trafiając w forteczny maszt
flagowy. Upadek sztandaru uznano za zły omen. Na nieszczęście zła prognoza
szybko się sprawdziła, tego dnia podczas intensywnej wymiany ognia
artyleryjskiego kolejne cztery żelazne działa brytyjskie stały się niezdatne do
użytku. Ich lufy, prawdopodobnie z powodu przegrzania, po prostu popękały,
niemal zupełnie pozbawiając Brytyjczyków artylerii fortecznej. Z kolei Francuzi
dysponowali coraz większą liczbą luf. Wcześnie rano 7 sierpnia ukończono
całkowicie pierwszą paralelę i prawoskrzydłowa bateria mogła szybko włączyć się do walki. Teraz w stronę fortu
strzelało łącznie 17 dział, 2 haubice i 2 moździerze. Indianie okazali
niezwykłą ciekawość. Jeden z Abenaków z St. Francis, po uprzednim
przeszkoleniu, z powodzeniem odpalił działo, przykładając lont do zapału. Być
może dla francuskich kanonierów był to zabawny incydent, jednak ostrzał z 21
luf okazał się być koszmarem dla obrońców fortu. Adam Williamson, młody
inżynier brytyjski, wspominał, że większość pocisków spadała do wewnątrz fortu,
powodując ogromne spustoszenie, a także poważne straty wśród żołnierzy. Po
trzygodzinnej kanonadzie Montcalm wydał rozkaz zaprzestania ognia. Do fortu
wysłał pod białą flagą Bougainville’a, który poinformował pułkownika Monro o
przechwyconym liście Webba. Monro wiedział już, że szybka pomoc dla Fortu
William Henry jest być może niemożliwa, jednak nie miało to aż tak
destrukcyjnego wpływu na obrońcach, na jakie liczyli Francuzi. Jeżeli Montcalm liczył
na dezercje, to jego właśni Indianie uczynili to niemożliwym, zabijając każdego
zbiega z fortu.
Przez
resztę 7 sierpnia Francuzi prowadzili ciężki ostrzał zarówno fortu, jak i oszańcowanego obozu, nie zaprzestając jednocześnie dalszych prac ziemnych,
mających na celu ustawianie kolejnych baterii coraz bliżej fortu. Jeden z
francuskich pocisków trafił w skład amunicyjny na jednym z bastionów, raniąc i
zabijając 18 żołnierzy, w tym oficera prowincjonalnego, którego ciała nawet nie
udało się odnaleźć. Natrafiono jedynie na niewielkie kawałki jego munduru.
Ciężko ranny został także komendant garnizonu kapitan John Ormsby. Pod koniec
dnia pękły lufy dwóch kolejnych dział. Francuzi kontynuowali ostrzał przez całą
noc. Następnego dnia Monro napisał list do Webba, zaczynający się słowami:
„Fort i obóz ciągle się trzymają, mam nadzieję na szybką pomoc od Ciebie, na
którą bardzo liczymy, a jeżeli tak się nie stanie, nieuniknione jest, że
dostaniemy się we władanie naszych wrogów”.
8 sierpnia przyniósł kolejne postępy francuskich prac inżynieryjnych. Z
końcem dnia dla Monro stało się jasne, że posiłki mogą nie przybyć. Garnizon
przez cztery dni oblężenia spisał się lepiej, niż Monro mógł przewidywać, ale
sytuacja stała się krytyczna. Zaczęło brakować prochu, kul oraz żywności.
Artyleria była w większości zdemontowana lub nie nadawała się do użytku. Dwa
spośród czterech bastionów były niemal całkowicie zniszczone. Rano 9 sierpnia
Monroe zwołał radę oficerów. W nocy Francuzi przesunęli swe pozycje jeszcze
bliżej fortu i ustawili kolejną baterię tylko 200 jardów od murów Fortu William
Henry. Dla wszystkich
było jasne, że z tej odległości francuskie działa zamienią fort w perzynę. W
forcie pozostało tylko pięć dział o niewielkim wagomiarze oraz jeden moździerz.
Decyzja pułkownika Monro mogła być tylko jedna. O 6 rano nad fortem załopotała
biała flaga. Działa umilkły. Rozpoczęcie pertraktacji z Francuzami powierzono
kapitanowi Rudolphusowi Faeschowi, Szwajcarowi służącemu w pułku Royal
Americans.
* * *
Montcalm, który odmówił uprzednio honorów wojskowych
obrońcom Oswego, teraz zdecydował, że ofiaruje Monro takie same warunki, jakie
otrzymali Brytyjczycy broniący Minorki w 1756 roku. Był to pierwszy i ostatni
raz, kiedy Francuzi w Ameryce Północnej zaproponowali Anglikom honorowy parol.
Cały garnizon broniący zarówno fortu, jak i obozu, miał wraz z bronią opuścić
swoje pozycje i udać się do Fortu Edward. Brytyjczykom pozwolono także na
zatrzymanie jednego działa, honorując w ten sposób odwagę obrońców. Wymarsz
miał nastąpić dnia następnego w godzinach porannych przy dźwięku werbli i z
całkowitym zachowaniem wojskowego ceremoniału. Anglicy, otrzymawszy uprzednio
honorowy parol, zobowiązali się nie walczyć przeciw Francji przez okres 18
miesięcy. Jeńcy francuscy znajdujący się w niewoli Anglików mieli być
przekazani do Fortu Carillon w ciągu trzech miesięcy. Ranni żołnierze angielscy
mieli być przekazani pod opiekę Francuzów i zwolnieni, gdy wydobrzeją.
Ustalono, że oficerowie francuscy będą towarzyszyć kolumnie angielskiej w szesnastomilowym
marszu do Fortu Edward. Indiańskich wodzów powiadomiono o warunkach
kapitulacji, wojskowe składy brytyjskie mieli przejąć Francuzi, zaś wszelkie
inne dobra mogli zabrać Indianie. Oni jednak nie tego oczekiwali.
cdn.
oprac. Marcin Pejasz
http://www.studio88.co.uk/acatalog/Fort_William_Henry_paintings.html
A czy jest mozliwosc przedstawienia w szczegolach najazdu Charlesa Michaela Langlade`a na Pickawillany? Gdyz na ten temat mozna znalezc jedynie jednozdaniowe wzmianki
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości poruszymy ten temat, na razie polecam przeczytanie "Pickawillany : French military power versus British econimics" dostępny https://journals.psu.edu/wph/article/view/3353/3184
Usuń