17 maja 2017

Gorham's Rangers

Gorham's Rangers to najstarsza kompania rangersów działająca nieprzerwanie od 1744 r. do jej rozwiązania w 1763 r. Rangersi Gorhama pełnili swą służbę na niepewnym pograniczu Nowej Szkocji. Jeszcze przed wybuchem Wojny Brytyjczyków z Francuzami i Indianami, znanej także jako Wojna Siedmioletnia, rangersi Gorhama często bronili angielskich osadników w Nowej Szkocji przed najazdami nieprzyjaznych indiańskich oddziałów. Niemniej tuż po oficjalnym ogłoszeniu wybuchu wojny rangersi Gorhama natychmiast zostali zaangażowani w prowadzenie licznych operacji militarnych, pod egidą armii brytyjskiej, z uwagi na ich nietypowe doświadczenie w prowadzeniu nietypowych działań wojskowych.W trakcie swojej historii Gorham's Rangers zmieniali kolorystykę umundurowania. Poniżej ogólny opis umundurowania z 1759 r. wg kapitana Johna Knoxa


John Doe w mundurze Gorham's Rangers




Nakrycie głowy


  • niebieski szkocki bonnet (beret bez pompona)
  • dopuszczalna dżokejka (jockey cap)


Krawat (neckstock)


  • biały


Kamizelka
(bezrękawnik lub ocieplacz)


  • Czarna kamizelka bez rękawów z wyłogami (ocieplaczami) koloru niebieskiego i naramiennikami w kształcie jaskółczych gniazd. Guziki z powteru


Kurtka


  • Czarna kamizelka z rękawami i niebieskimi mankietami z „nacięciem”


Bryczesy


  • kalesony czyli uproszczone bryczesy
  • dopuszczalne białe bryczesy
  • dodatkowo krótki niebieski kilt zapięty z przodu na guzik lub spódnica (petticoat)


Kamasze


  • czarne z czarnymi guzikami
  • dopuszczalne czarne legginy lub ciemne


Obuwie


  • mokasyny typu leśnego
  • dopuszczalne buty w stylu europejskim


Wyposażenie skórzane


  • naturalny kolor skóry


Ładownica


  • przy pasie, w naturalnym kolorze skóry ale dopuszczalna czarna
  • zamiast ładownicy może być torba

5 maja 2017

Pianie z zachwytu

czyli subiektywna krytyka

   Literatura w oficjalnym obiegu, dotycząca osiemnastowiecznej Ameryki jest w Polsce wielką rzadkością i każdy tytuł jest na wagę złota. Rozumię, że w dobie kapitalistycznego zysku mało które wydawnictwo decyduje się na na ryzyko wydania książek z tak niszowego tematu, który nie rokuje dużych zysków. Osiemnastowieczna Ameryka to również Indianie ale temat indiański kojarzony jest nie z poważną literaturą popularnonaukową, ale z powieściami dla dzieci i młodzieży, tyle złego zrobił Winnetou. Grono czytelników takich książek nie jest wielkie, ale każdy zainteresowany historią czy też kolekcjoner chętnie sięgnie po tego typu publikacje i o tym oficjalne wydawnictwa zapominają.  A jest to bardzo ciekawy okres w historii i na polskim rynku mało albo wcale nieznany, choć są oczywiście ludzie posiadający ogrom niewykorzystanej wiedzy w tym temacie, ale nie o nich chciałem napisać.
   Poszukując informacji na temat nowości wydawniczych natrafiłem na stronę Wydawnictwa Inforteditions a stamtąd na nieoficjalne forum tego wydawnictwa. Po przejrzeniu kilkunastu wpisów w interesującym mnie temacie z zażenowaniem opuściłem to forum z postanowieniem, że już więcej tam nie zajrzę.  Samozachwyt autorów niektórych postów jak i właśnie to pianie z zachwytu nad niektórymi książkami przerosło mnie i dlatego postanowiłem napisać kilka słów o konkretnych publikacjach moim zdaniem przecenianych na w/w forum. Aby było przejrzyściej opiszę każdą publikację osobno.

Jarosław Wojtczak - Quebec 1759
Wyd. Bellona, Warszawa 2000 r., str. 192

Jest to jedna z książek o której czytałem pochlebne recenzje. Bellonę ceniłem sobie gdy jeszcze wydawała serię Historyczne Bitwy w białej obwolucie, obecnie im więcej książek wydają tym niższe loty, chyba zasadą stało się dużo i pobieżnie. Sama książka Quebec pana Wojtczaka powinna nosić tytuł Podbój Nowej Francji, ponieważ tytułowa bitwa zostaje opisana dopiero od 129 str. w rozdziale Oblężenie Quebecu i Bitwa na Równinie Abrahama. Wcześniejsze strony to praktycznie historia Nowej Francji opisana w sposób dosyć pobieżny. Autor nie ustrzegł się również od błędów merytorycznych o czym wspominał w swoim artykule Flota w bitwie o Quebec 1759 Krzysztof Gerlach (artykuł zamieszczony w Morza, statki i okręty nr 6/2005). Jako poważny "historyk" jak sam o sobie mówi autor powinien wystrzegać się takich błędów i poprawić swój warsztat merytoryczny. Dociekliwym proponuje również porównać zdjęcie z pierwszej wklejki ze zdjęciami ( str. 4 zdjęć) z tej książki podpisane żołnierze francuscy w Nowej Francji w końcu XVII w. ze zdjęciem zamieszczonym w książce tegoż samego autora  Alamo-San Jacinto 1836 również z pierwszej wklejki ze zdjęciami (str. 2 zdjęć) i znaleźć trzy różnice. Miejmy nadzieję, że jest to tylko przeoczenie wydawnictwa ale i tak rzutuje na jakość serii. Również bibliografia tej książki woła o pomstę do nieba, możliwe jednak że autor nie miał dostępu do innej literatury bardziej fachowej. Powoływanie się na Historię wojen Indian Ameryki Północnej (Poznań 1995) to moim zdaniem nieporozumienie. Ta wspomniana książka ani słowem nie napomknęła nawet o konflikcie zwanym z angielskiego French Indian War, pomiędzy 1725 r. a 1759 r. nic się nie działo. Indianie nie brali udziału w żadnej wojnie.Autor w jednej książce chciał napisać o wszystkim a wyszło mu o niczym.

Marcin Suchacki - Wojna o Nową Francję 1752 - 1763
artykuł zamieszczony w De Re Militari nr 3/2016
Poświęciłem się i wydałem  spora kasę na te czasopismo zainteresowany tym artykułem i do dzisiaj pluje sobie w brodę.  Zacznijmy od końca w w/w czasopiśmie są dwa artykuły pana Suchackiego, drugi dotyczy XIX w i jak zdążyłem się zorientować to chyba jest główne zainteresowanie autora, który popełnił kilka książek w tematyce dziewiętnastowiecznej. Proponuje więc by autor trzymał się tej epoki a nie zapuszczał się na teren zupełnie mu nieznany. Używanie słownictwa rodem z  Trylogii nie pasuje do "poważnego" artykułu.Cytat : ....pod wodzą najsłynniejszego angielskiego zagończyka tamtej epoki, kapitana Roberta Rogersa.....Pisanie w czasopismach dla jakowyś punktów na uczelnie czy innych profitów mija się z celem, artykuły takowe są ogólnie mówiąc nieprecyzyjne. Zabrakło mi w tym artykule przede wszystkim bibliografii na samym końcu by można było sobie zweryfikować podane informacje ze źródłem. Szukanie w przypisach jest męczące. Sam artykuł jest nudny i nic nowego nie wnosi do poruszanej tematyki. Znalazłem w samym artykule sporo błędów ale za mało miejsca jest by wszystkie opisać napomknę tylko o drobiazgach. Troupes de la Marine to nic innego jak Samodzielne Kompanie Piechoty Morskiej (Compagnies Franches de la Marine) o czym pan Grabowski na którego autor się powołuje nie pamięta.Cytat : ...wódz irokeskich Seneków o imieniu Tanaghrisson, mieniący się królem całego kraju Ohio... Szkoda, że autor nie dotarł do książki Aleksandra Sudaka  Leksykon 300 najsłynniejszych Indian Wyd. Akcydens, Poznań 1995 r., z której mógłby się dowiedzieć, że tytułem pół-króla Anglicy obdarzali przywódców wyznaczonych przez Ligę Irokezów jako ich rzeczników. Wychodzi tutaj nierozeznanie autora w kolonialnej Ameryce. Sam wspomniany Tanaghrisson bardziej znany jest pod imieniem Tanacharison. Używanie nazwy Irokez to tak jakby  pisząc o Polakach używając określenia Europejczyk, plemion irokeskich było kilka(naście) i nie wszystkie wchodziły w skład Ligii Irokezów (świadome moje uproszczenie w nazwie). Na inne poważniejsze potknięcia autora nie ma tutaj miejsca, może kiedyś...

 Rafał T. Czarniecki -  Wojna Małego Żółwia 1786–1795.  Masakra w lasach Ohio
zapowiedź na maj 2017 r. Wyd. Inforteditions, str. 227

Tej książki jeszcze nie ma na półkach księgarskich, można o niej poczytać w zapowiedziach wydawnictwa. Już sam dobór tytułu jest niefortunny zapominając o udziale jaki wniósł Niebieski Kaftan w ta wojnę. Ale nie ma się czemu dziwić skoro sam Julian Ursyn Niemcewicz uwiecznił postać Małego Żółwia i poprzez swoja ugodową politykę stał się on bardzo popularny w kręgach rządu amerykańskiego. A skoro historie piszą zwycięzcy to nie ma sie czemu dziwic że wojna ta zyskała jego imię. Trudno pisać o książce której jeszcze nie ma (lada dzień będzie) ale rozdział II Plemiona Północnego Zachodu, bardziej kojarzy mi się z Tlingitami niż z terenem opisywanym przez autora czyli Starym Północnym Zachodem. Figura językowa jakiej użyto do promocji książki ...Celem niniejszego opracowania jest opis jednego z najważniejszych i najcięższych, lecz kompletnie nieznanych w naszej literaturze konfliktów indiańskich, jakie toczyły w swej historii Stany Zjednoczone, czyli tzw. „Północnozachodniej Wojny Indiańskiej”... Sam autor książki jako wytrawny znawca Wikipedii, jak go reklamują, powinien wiedzieć że polska Wikipedia ten konflikt nazywa Wojna z Indianami Północnego Zachodu. Poza tym rekomendacje dla autora, jakie wystawiło mu wydawnictwo niezbyt zachęcają do zakupu tej książki. Co wspólnego ma uczestnictwo  we wczesnośredniowiecznej grupie odtwórstwa historycznego z podbojem Ameryki. Chciałem też zauważyć że nie ma się czym chwalić publikacjami na Wikipedii gdyż nie jest to kompetentne źródło wiedzy i sporo w nim nieścisłości jak i pomyłek. Ale poczekamy na książkę by ją ocenić obiektywniej.

Wielka szkoda, że wydawnictwa nie chcą więcej publikować w tematyce osiemnastowiecznej Ameryki mimo usilnych próśb i błagań. Nawet Napoleon V, który rozpoczął wydawanie cyklu Ospreya jak ognia unika wydania czegoś z tego cyklu w interesującym temacie. Pozostaje czekać aż w końcu wydawnictwa zorientują się, że jest zapotrzebowanie na dobre i wartościowe książki o szeroko pojętej tematyce osiemnastowiecznej Ameryki.

całą odpowiedzialność za powyższe uwagi bierze autor
Borys



Projekt Ameryka XVIII w. - Pete Gordon

 Mieszkańcy brytyjskich kolonii od ich zarania, jak i w interesującym nas XVIII wieku nie mieli łatwego życia. Poszerzanie terytorium kolo...