30 września 2022

Celeron de Bienville postać fikcyjna

     

Internet nie jest zbyt wiarygodnym źródłem wiedzy, o czym można się samemu przekonać, poszukując różnych informacji. Trzeba z dużą dozą ostrożności podchodzić do internetowych rewelacji. Najlepiej weryfikować je w innych źródłach.

Zwróciłem uwagę na jedną z takich rewelacji, na postać znana z historii Nowej Francji a dosyć powszechnie nazywaną Celeron de Bienville. Jest to oczywiście błąd by nie powiedzieć iż taka postać nie istniała i jest fikcja niż rzeczywistością. Oczywiście prawidłowo pisane nazwisko tego porucznika armii francuskiej to Pierre Joseph Céloron de Blainville, skąd więc wzięło się błędne zapisywane jego nazwisko?

Można jedynie domniemywać iż pomyłka wynika z tego, że pomylono Intel Celeron procesor przeznaczony na rynek niskobudżetowy z imieniem Céloron. W powszechnej świadomości się zlało to w jedno bez rozróżnienia. Natomiast Blainville jest często błędnie pisane jako Bienville, z powodu pomyłki z imieniem bohatera Nowej Francji Jean-Baptiste Le Moyne de Bienville. Podobieństwo nazwisk powoduję iż te dwie postaci są mylone.

Jean-Baptiste Le Moyne de Bienville

Urodził się w 1680 r. w Montrealu a zmarł w 1767 r. w Paryżu. Francuski kolonizator i odkrywca, w 1698 r. wraz z bratem Pierre’em Le Moyne d’Iberville otrzymali patent na zbadanie dolnego biegu rzeki Missisipi i zlokalizowanie jej ujścia do Zatoki Meksykańskiej . Pod koniec 1698 roku ekspedycja złożona z 4 statków, 200 żołnierzy i kolonistów, wpłynęła na wody zatoki. W roku 1700 bracia założyli na wyspie Dauphin pierwszą stałą osadę francuską. Do roku 1702 Benville przebadał najbliższe tereny, nawet zapuszczając się do Teksasu, a wkrótce przeniósł kolonistów z wyspy na ląd stały, gdzie założył Fort Maurepas, Fort de la Boulaye na południe od dzisiejszego Nowego Orleanu w stanie Luizjana, a w 1710 Fort Louis - dzisiejsze miasto Mobile w stanie Alabama. Jego zasługą było tworzenie wielu osiedli francuskich w dolinie rzeki Missisipi, a także w dzisiejszych stanach Tennessee i Arkansas.

Pierre Joseph Céloron de Blainville

Urodził się w 1693 roku w Montrealu, zmarł w 1759 roku w Montrealu. Znany jest gównie z tego iż w 1749 roku przeprowadził tzw. wyprawę z ołowianą płytą aby potwierdzić roszczenia Francji do doliny rzeki Ohio.

 

Mylenie tych dwóch postaci jest błędem, a tworzenie z nich jednej fikcyjnej postaci jest błędem karygodnym.



18 sierpnia 2022

Karabin czy muszkiet???

Oto jest pytanie, jak prawidłowo w języku polskim, powinno nazywać się czarnoprochową broń odprzodową z zamkiem skałkowym? Muszkiet czy karabin? W literaturze anglojęzycznej istnieje na określenie takiej broni słowo musket, którego odpowiednikiem jest francuskie słowo le fusil. Niektórzy, a może i większość tłumaczy czy pisarzy w Polsce stosuje kalkę językową i używa określenia muszkiet na czarnoprochową broń odprzodową z zamkiem skałkowym. Ale czy jest to słuszne ?

Zajrzyjmy najpierw do Wikipedii, co ona w tym temacie mówi :

Muszkietdługa gładkolufowa broń strzelecka zwykle wyposażona w zamek lontowy i wymagająca podparcia lufy na forkiecie, używana od XVI do XVII wieku.

Karabiny wyewoluowały w XVII w. od używanych dawniej muszkietów i arkebuzów. Szybko zdobywając popularność, od XVIII w. były już powszechnie podstawową bronią żołnierzy utrzymując się w tej roli aż po współczesność. Ze względu na ogromną rozpiętość produkcji w czasie, karabiny są bronią bardzo zróżnicowaną pod względem konstrukcyjnym.

Generalnie sprawa już powinna być jasna, jednakże w literaturze uparcie można znaleźć określenie muszkiet dla broni z XVIII wieku. Zapewne dzieje się tak iż samo słowo muszkiet wydaje się archaiczne i bardziej pasujące do epoki, wszak karabin brzmi tak współcześnie i nie pasuje do naszego wyobrażenia w przeszłości. Zostawmy jednak te dywagacje na boku i zobaczmy czy może inne źródła potwierdzą lub zaprzeczą wszechwiedzącej Wikipedii.

W XVI wieku powstał również nowy rodzaj broni palnej, zwany muszkietem. Była to ręczna broń palna o gładkiej lufie kalibru 18-20 mm. Muszkiet był najpierw używany przez piechotę hiszpańską i francuską, a następnie szeroko rozpowszechniony w całej Europie. Żołnierz obsługujący muszkiet nazywał się muszkieterem. Ze względu na znaczną masę wynoszącą ok. 10 kg, muszkiet podczas strzału opierano o podpórkę, zwaną forkietem, którą jednym końcem wtykano w ziemię. (Zenon Mendygrał : Arsenał Bellony, Wyd. MON, Warszawa 1977)

Tyle o muszkiecie w książce, ale czy jest cokolwiek o karabinie? Otóż jest, ale dla autora to już broń współczesna choć wprowadza nam nowy typ broni zwany strzelbą. Oddajmy jeszcze raz głos autorowi Arsenału Bellony :

Jednym z ostatnich przedstawicieli ręcznej broni palnej o gładkiej lufie ładowanej od wylotu była strzelba z zamkiem skałkowym wynaleziona we Francji w połowie XVII wieku; nazywano ją z francuska fuzją, a z niemiecka flintą. Była to broń mająca celownik i używana powszechnie jako broń palna piechoty, aż do pojawienia się broni odtylcowej, to jest ładowanej od tyłu. Nazwa fuzja jest używana do dnia dzisiejszego i oznacza myśliwską broń śrutową.

Niby jaśniej ale nie do końca. Fuzja to nic innego jak kalka językowa z francuskiego le fusil, tak samo jak w przypadku muszkietu, o czym wcześniej wspomniałem.

Zobaczmy więc co bardziej „profesjonalne” źródło ma do powiedzenie w temacie muszkiet/karabin. Zaglądamy więc do Leksykonu wiedzy wojskowej, Wyd. MON, Warszawa 1979 :

Muszkiet – długa ręczna odprzodowa broń palna piechoty, zaopatrzona w zamek lontowy lub kołowy, używana od początku XVI wieku do końca XVII wieku. Ze względu na duży ciężar opierana w czasie strzelania na podpórce, którą nazywano forkietem.

Karabin – indywidualna broń palna strzelecka, o długiej (w porównaniu z kalibrem) lufie, nadająca wystrzeliwanemu pociskowi dużą prędkość początkową. Nazwy karabin używano w różnych okresach dla oznaczenia różnego rodzaju ręcznej broni palnej. W połowie XVIII wieku wygląd zewnętrzny broni palnej strzeleckiej zbliżony był do współczesnych karabinów. Do polowy XIX wieku karabin stanowiły broń jednostrzałową, ładowaną od wylotu lufy (odprzodową), odpalaną za pomocą zamków lontowych, kołowych, skałkowych, kapiszonowych.

Z tego można wysnuć wniosek iż muszkiet od karabinu różni się tylko tym, iż muszkiet był tak ciężki że trzeba było używać podpórki by strzelać a karabin takiej podpórki nie potrzebował bo był lżejszy.

Zerknijmy jeszcze do książki Jeana Colina : Piechota w XVIII wieku. Taktyka, Wyd. Napoleon V, Oświęcim 2011, gdzie mamy całe rozdziały niezbyt obszerne o broni palnej pt. : Broń palna. Arkebuzy i muszkiety oraz Pojawienie się karabinu i bagnetu. Oto krótka notka z tegoż ostatniego rozdziału. Pamiętajmy jednak iż autor jest Francuzem :

Muszkiet w naszej armii (francuskiej) powoli ustępował miejsca karabinowi. W Niemczech proces ten zaszedł dużo bardziej gwałtownie, a karabin przyjął się w 1689 roku. Zniknęły niedogodności związane z lontem, wzrosła znacznie szybkość wystrzału : zużycie amunicji było na tyle duże, że trzeba było ja racjonować na polu bitwy. W końcu pojawianie się w 1689 roku bagnetu, zwiastowało rychłe wycofanie pikinierów […] Wojna z Ligą Augsburską była ostatnią, w której piechota była uzbrojona w muszkiety [...]Zarządzenie z 15 grudnia 1699 roku definitywnie pieczętowało przyjęcie karabinu z bagnetem oraz wycofanie muszkietów. Szybkość ostrzału w 1700 roku wynosiła mniej więcej, jeden wystrzał na minutę i szybko rosła. Sam karabin z 1699 roku, aż do połowy XIX wieku uległ jednakże tylko kosmetycznym zmianom. To co nastąpiło później, było już jedynie historią kolejnych ulepszeń, wprowadzonych w celach taktycznych, aby jak najefektowniej wykorzystać karabin…

I chyba ten tekst już wszystko wyjaśnia. Dla broni z XVIII wieku powinniśmy używać konsekwentnie nazwy karabin, a dla wcześniejszej muszkiet albo arkebuz. Mam nadzieję iż te krótkie wyjaśnienia zostaną zaakceptowane na tyle by w przyszłości nie było z tym problemu, czy posiadam muszkiet czy karabin. Odtwarzając sylwetkę żołnierza z XVIII wieku posiadasz karabin, a muszkiety zostawmy Muszkieterom Dumasa.

 

 

19 maja 2022

Wojna o imperium

    Nie będzie to recenzja, bo przerasta to moje siły i umiejętności, będzie to jedynie mała zachęta do przeczytania książki. W 2021 r. ukazała się w wydawnictwie Napoleon V książka Daniela Baugh’a Wojna siedmioletnia. Konflikt globalny (1754 – 1763).


   Przede wszystkim jeśli chodzi o tytuł, to tutaj nieuzasadnione jest używanie nazwy „wojna siedmioletnia” przede wszystkim na daty umieszczone w tytule oraz na skupieniu się autora nie na europejskim teatrze działań ale na działaniach pozaeuropejskich. Nie jest to oczywiście wadą książki a moim zdaniem wręcz odwrotnie, jest to główna zaleta ponieważ tematyka jest dość rzadko ujmowana na polskim rynku, by nie napisać pomijana. Temat nazewnictwa tego konfliktu już kiedyś poruszałem i nie będę tego rozwijał. Wojna siedmioletnia była konfliktem globalnym pomiędzy dwoma najbardziej rozwiniętymi monarchiami osiemnastowiecznej Europy, Francja i Wielką Brytanią. Żadna ze stron nie mogła sobie pozwolić na utratę przewagi w którejś części świata. W owym czasie obie ze stron postrzegały ten konflikt jako walkę o bezpieczeństwo i wpływy wśród europejskich uczestników konfliktu.
 
   Autor dosyć szczegółowo opisuje kulisy polityczne wojny, głównie strony brytyjskiej, a to z tej przyczyny iż więcej materiału historycznego pisanego zachowało się w Wielkiej Brytanii niż we Francji, której politycy trzymali wszystko w tajemnicy nie przelewając zbytnio planów na papier. Działania zbrojne są niejako drugim planem, ich opisy są skrótowe i mogą nie zaspokajać oczekiwań czytelnika, ale są za to kompetentne. Sporo miejsca poświęconego jest zmaganiom Francji i Wielkiej Brytanii w Ameryce, trochę miejsca w książce zajmują zmagania w Indiach (Bengalu) i jest jedna tez krótka wzmianka o Senegalu. Przy takim rozrzucie geograficznym trudno jest utrzymać chronologię wydarzeń, ale wystarczy troszkę się skupić i wszystko się ogarnia.

   Książka jest ciekawa, można się dowiedzieć sporo o konflikcie nazywanym wojną siedmioletnią, jednakże nie zadowoli ona wszystkich, przede wszystkim przez swoja objętość, raptem 681 str. Nie da się szczegółowo opisać wszystkiego w niezbyt, w sumie, obszernej książce, dlatego też autor skupił się głównie na rywalizacji Wielkiej Brytanii i Francji w tej wojnie i po macoszemu traktuje wysiłek militarny Prus, Szwecji czy Austrii itp. Moim zdaniem jednak zaspokaja ona zapotrzebowanie na jednotomową historię zmagań o dominacje morską i kolonialna pomiędzy Francją a Wielką Brytanią.

 

Mankamentem książki są mapy, jak dla mnie jest ich troszeczkę za mało i są bardzo ogólnikowe, nie da się prześledzić opisywanych w tekscie wydarzen na tych mapach.

Książka którą koniecznie trzeba przeczytać



27 marca 2022

Dywagacje na temat deliberacji o tuque

W niniejszych rozważaniach, ku uciesze i przerażeniu niektórych Czytelników, zajmę się tematem nakrycia głowy, zwanym tuque. Poprzez meandry nieścisłości i narosłych wiekowych legend, postaram się, w miarę dostępnej mi niedoskonałej wiedzy, choć troszeczkę wyjaśnić tę sprawę. Przyznaję, że temat nie jest łatwy do rozgryzienia i co trzeba jasno powiedzieć, nie uważam iż wszyscy muszą się z nim zgadzać. Wychodzę jednak z założenia, iż informacja jest tyle warta co jej źródło, więc opierając się na znanych mi źródłach przechodzę już do tematu.

Przede wszystkim trzeba wyjaśnić co to jest tuque, choć wszyscy i tak to wiedzą, ale nie zaszkodzi przypomnieć najważniejszych rzeczy. W Kanadzie tuque oznacza po prostu czapkę wełnianą, noszoną w zimie zrobioną na drutach w kształcie tuby zwężającej się na końcu. Ta wełniana czapka była wystarczająco długa, aby jej szczyt mógł się zwiesić do ucha użytkownika, choć nie było to regułą. Tak samo jak ściągacz, który to czapka ta mogła posiadać albo i nie, wszystko zależało od zdolności matki, żony czy kochanki, która robiła dla swego mężczyzny czapkę. Jedynie w Historic Colonial French Dress wspomina się, iż tuque mogły być robione z tkaniny wełnianej ze starych ubrań. Przyjmuję jednak, że robione na drutach były najczęściej używane.

 


Czasami używa się pisowni touque lub toque. W tym miejscu nie będę zajmował się etymologią samego słowa czy też wczesną historią tego nakrycia głowy, bo nie to jest ważne. W literaturze przedmiotu, w stosunku do tuque używa się też następujących nazw : bonnet w sensie czapka, bonnet de laine w rozumieniu czapka wełniana, bonnet de tricot jako dziergana czapka oraz bonnet drape lub bonnet de st. maisxent albo bonnet ecarlete. No i wystarczy tych nazw, w dalszej części tekstu będę używał nazwy tuque.

Istotniejsze jest, jak wymawiać ten trudny wyraz? Przyznać się muszę, iż sam jako niemota lingwistyczna, popełniałem błąd, wymawiając to jako tuke. No cóż, nie jestem alfą romejo i nie myli się ten kto nic nie robi, to tak na swoje własne usprawiedliwienie piszę. Z racji tego, iż tekst ten ma wyjaśnić pewne niejasności, to poszukałem sobie wymowy tegoż wyrazu i na tyle na ile moje ucho zdołało wyłapać wymowę, to podzielę się tym z Wami. Otóż tuque powinno się wymawiać jako tuk (powiedzmy ze zmiękczonym t, czyli tj), dla ułatwienie dodam, iż rymuje się z angielskim wyrazem duke lub francuskim luc. Natomiast toque, na moje ucho brzmi jako touk (tołk). W języku polskim funkcjonuje wyraz toczek (tok), i odnosi się do innego nakrycia głowy, więc wydaje mi się, iż nie powinno się go używać w odniesieniu do naszej kanadyjskiej czapki. Myślę, że bardziej sprawni w językach obcych oczywiście mnie poprawią.

Tuque śmiało można nazwać kultową czapką Nowej Francji, choć nie była unikalna dla Kanady, ale te dywagacje zostawię na boku i skupię się na meritum. Przypomnę, że dla przeciętnego Kanadyjczyka, czy to bogatego kupca czy oficera czy też cywila tuque było najczęściej używanym nakryciem głowy. Skąd wiemy, że to nakrycie głowy było tak popularne ? Otóż mówią nam o tym zapiski z epoki. I tak ojciec Pierre Philippe Potier, belgijski jezuita notuje zimą 1746 r., że prawie wszyscy canadiens noszą (na głowie) to co nazywają tuque. W 1749 r. Jean-Luc de la Corne, który przyprowadził francuskie oddziały do Akadii, by broniły przesmyku Chignecto podczas tzw. wojny ojca Le Loutre, z królewskich magazynów w Quebecu pobrał m. in. 141 czerwonych tuque. W zamówieniach Jeana-Armanda barona de Dieskau z 1755 r. jest wzmianka o tuque, które otrzymać miały francuskie oddziały regularne wyruszające do Nowej Francji. W 1755 r. komendant fortu Duquesne, kapitan Claude-Pierre Pecaudy de Contrecoeur wysłał do Montrealu zamówienie na tuque dla swoich ludzi. Francuski dokument datowany na 1757 r. wspomina o zamówieniu 8 000 tuque dla milicji kanadyjskiej. No i na koniec, Louis-Antoine de Bougainville w swoim dzienniku Adventure in the Wilderness wspomina iż w 1757 r. tuque były wydawane mariniakom, czyli żołnierzom Compagnies Franches de la Marine. Oczywiście są też artefakty z fregaty Machault, ale o tym za chwilę.

Już wiemy, że tuque było bardzo popularnym nakryciem głowy w Kanadzie i nosili je żołnierze, milicja kanadyjska jak i ludność cywilna. W Historic Colonial French Dress napisano, że tuque były wykonywane we wszystkich dostępnych kolorach wełny, czyli były białe, brązowe, czerwone, zielone i niebieskie. W książce La Marine podobnie jest napisane, że tuque były w różnych kolorach ale najbardziej popularne wśród mariniaków były niebieskie i szkarłatne (powiedzmy, że chodzi o odmianę czerwieni). Znalezione okazy w ładunku fregaty Machault pokazują, że były w użyciu dwa typy tuque, pojedyncze czyli cienkie oraz podwójne czyli grubsze. Te podwójne to po prostu dwie tuby zrobione w odbiciu lustrzanym (w kształcie piłki do rugby), gdzie jedną część wpycha się w drugą, tworząc właśnie podwójną czapkę. Nie wiem jak jaśniej to wytłumaczyć, mam nadzieję, że jesteście w stanie to sobie wyobrazić.

Teraz wrócę do wspomnianej wyżej fregaty Machault. Odcięcie drogi do Europy przez flotę brytyjską i utrudnienia handlowe komplikowały niepomyślną sytuację gospodarczą Nowej Francji. Jedna czwarta ludności stała pod bronią, co powodowało zaniedbania w gospodarce rolnej. Trzeba było żywić ok. 6 000 żołnierzy przysłanych z Francji. Brakowało broni i żywności a Indianie zaczęli odchodzić od swych dotychczasowych sojuszników i zawierali pokój z Anglikami. W tej jakże trudnej sytuacji gubernator generalny Nowej Francji Pierre de Rigaud markiz de Vaudreuil prosił króla o jak najszybsze dostawy broni i żywności. Tylko kupcy francuscy mogli sprostać temu zadaniu więc finansowanie zakupu zapasów i uzbrojenia statków zostało powierzone przez państwo różnym kupcom i armatorom z Bordeaux. W ten sposób konwój zaokrętował ponad dwa tysiące baryłek żywności i amunicji, a także czterysta żołnierzy. Wyczarterowano pięć statków handlowych: Bienfaisant, Sun, Aurora, Fidélité i Marquis de Malauze eskortowane przez fregatę Machault, którą dowodził kapitan François Chenard de la Giraudais. Fregata była stosunkowo nową jednostką bo zwodowano ją w 1757 r. w Bayonne, została zaprojektowana do przenoszenia 26 dział, ale w rzeczywistości miała 32 działa. Aby zabrać do Nowej Francji jak najwięcej zaopatrzenia to również na Machault zaokrętowano 150 żołnierzy oraz zabrano niezbędne zapasy. Konwój ruszył w 1760 r. do Montrealu ale nigdy tam nie dotarł. W skrócie, między 28 czerwca a 8 lipca 1760 r. doszło do bitwy na rzece Restigouche (dzisiejsze okolice Nowego Brunszwiku). Aby uniknąć schwytania i by wróg nie przejął zaopatrzenia kapitan zatapia Machault. Gdy w XX wieku zaczęto eksplorować wrak, stał się on cennym źródłem artefaktów. Trzeba nadmienić iż Montreal bez zaopatrzenia padł dokładnie dwa miesiące później 8 września i na tym skończyła się de facto wojna. 

                                              model Machault

 

Oprócz opisów mamy więc tez znaleziska archeologiczne, więc wszystko powinno być jasne w sprawie tuque, ale nie jest. Nowe badania przewracają do góry nogami to co do tej pory uważaliśmy za niepodważalne fakty. Otóż w literaturze przedmiotu pojawiają się informacje o milicji kanadyjskiej i trzech brygadach w różnych kolorach tuque. Pozwolę sobie zacytować fragment z książki Quebec 1759 w interesującym nas temacie : dopiero w 1759 r kompanie kanadyjskiej milicji zorganizowano w trzy korpusy regionalne, których członkowie różnili się od siebie kolorem specjalnie wprowadzonych przy tej okazji nakryć głowy (rodzaj dzianej szlafmycy). Milicjanci z Quebecu nosili czerwone, z Trois-Rivieres białe,a z Montrealu niebieskie czapki, które do końca pozostały jedynym elementem ich oficjalnego umundurowania. Pozwolę sobie jednak odnieść się do tego krótkiego fragmentu zanim coś więcej napisze o kolorystyce tuque milicji kanadyjskiej. Przede wszystkim autor powyższego cytatu nie używa nazwy tuque, ale porównuje tą charakterystyczna czapkę do szlafmycy, może postąpił tak, że nie znał tej nazwy, a może dlatego i bezkrytycznie przepisał to zdanie z z książki Philipa Katcher’a i jak widać nie tylko rodzimi autorzy powielali tą informację. Sprawa druga, nie jest prawdą, że tuque (u Wojtczaka szlafmyca) zostało specjalnie wprowadzone na wyposażenie milicji kanadyjskiej, bo przecież to nakrycie głowy było powszechne w użyciu w Kanadzie. Autorowi zapewne chodziło, że przypisano kolory odpowiednim brygadom. Fragment powyższy sugeruje jednak coś innego, ale zostawmy to na boku.

Nie jest też prawdą iż trzy brygady milicji francuskiej nosiły różne kolorystycznie tuque, jednak w literaturze przedmiotu ten pogląd jest constans. Warto zapoznać się z nowszymi badaniami i tak Francis Back w artykule z 2000 r. „Le bonnet blue des patriotes” tak pisze : „jedną z uporczywych legend jest to, iż milicja Nowej Francji nosiła czerwone, niebieskie lub białe czapki, zależnie od tego z którego dystryktu pochodziła. Ten mit pochodzi z Les Cours d’histoire du Canada księdza Jeana-Baptiste-Antoine Ferlanda, które opublikowano w 1865 r. Możemy tam przeczytać, że czapki ludzi ze wsi z dystryktu Montreal były niebieskie, podczas gdy w Quebecu były czerwone i białe z dystrykty Trois-Rivières. Analiza francuskich archiwów potwierdza jednak iż czerwone czapki były najczęściej noszone przez milicję, niezależnie od tego z jakiego dystryktu pochodzili. Pojawienie się niebieskich czapek jest fenomenem XIX w, powiązanym z rebeliami w Kanadzie w 1837 r., natomiast białe czapki z Trois-Rivières są wymysłem księdza Farlanda.

Nowa literatura przedmiotu powinna uwzględnić nowsze badania i już nie popełniać tego błędu. Po tych długich i nudnych rozważaniach dochodzę do konkluzji, iż milicja kanadyjska nosiła czerwone czapki i możliwe, że właśnie czerwone tuque były wprowadzone by wyróżnić milicję kanadyjska od cywilów, ale to już mój wymysł. Cywilni mieszkańcy Nowej Francji nosili tuque w różnych kolorach a mariniacy preferowali albo czerwone albo niebieskie.

To wszystko co udało mi się znaleźć na temat tuque, choć nie uważam by temat był skończony ale oddaję ten tekst pod dyskusję.


Przy pisani tekstu korzystałem z :

  • https://www.thecanadianencyclopedia.ca/en/article/tuque (dostęp z dnia 25.03.2022)

  • Andrew Gallup, Donald Shaffer – La Marine. The French Colonial Soldier in Canada 1745 – 1761, Heritage Books 2008 r.

  • Mary Moyars Johnson, Judy Forbes, Kathy Delaney – Historic Colonial French Dress. A guides to re-creating North American french clothing, Smoke & Fire News 1982 r.

  • Francis Back – Le bonnet blue des patriotes, Cap-aux-Diamonds (No 61) 2000 r.

  • Steve Delisle – The Equipment of New France Militia 1740 – 1760, Kebeca Liber Ata Co 1999 r.

  • French Soldier’s Small Clothes years 1750– La Fleur de Lyse 2004 r.

  • James A. Hanson – Voyager’s sketchbook, The Fur Press 1981 r.

  • Jarosław Wojtczak – Quebec 1759, Bellona 2000 r.

  • Philip Katcher – Armies of The American Wars 1753 – 1815, Osprey Publishing Ltd 1975 r.

  • Henryk Zins – Historia Kanady, Ossolineum 1975 r.



Projekt Ameryka XVIII w. - Pete Gordon

 Mieszkańcy brytyjskich kolonii od ich zarania, jak i w interesującym nas XVIII wieku nie mieli łatwego życia. Poszerzanie terytorium kolo...