17 marca 2021

Pierwszy szturm na Fort William Henry marzec 1757

   Z początkiem zimy 1756/57 dowódcy francuscy stworzyli plan ataku na Fort William Henry. Zmusiły ich do tego informacje indiańskich zwiadowców o dużej ilości łodzi budowanych przez Brytyjczyków. Mogłoby to zagrozić Fortom : Carillon i Saint-Frederic. W związku z tym Markiz Pierre de Rigaud de Vaudreuil, gubernator Nowej Francji polecił swojemu bratu Markizowi Francois de Rigaud de Vaudreuil zebranie w Forcie Saint-Jean małej armii celem przygotowania do ataku. Zastępcą Francois Rigauda miał być Paul Joseph Le Moyne de Longueuil i jako dowódca brygady Jean Daniel Dumas, kapitan Campagnie Frenches de la Marine. Siły jego liczyły około 1500 ludzi i składały się z:
  • Wojsko regularne (4 oddziały fizylierów i 1 grenadierów) pod dowództwem kpt. grenadierów Francois Medard de Poulhariee z Royal Roussilion Infanterie
  • Campagnies Franches de la Marine (300 ludzi)
  • Milicja (600 ludzi)
  • Ochotnicy z Montrealu pod dowództwem kpt. milicji Markiza Dufy de Sauniee (50 ludzi)
  • Indianie (300 wojowników)
   Ekspedycja planowała wyruszyć w styczniu ale z powodu poważnej choroby Rigauda wyruszyli dopiero pod koniec lutego. Pierwsza kolumna sił Rigauda opuściła Fort Saint-Jean 20 lutego. Składała się z 6 bardzo dobrych kompanii (kolonistów i milicji) oraz Indian Abenaki z Saint-Francois. Dowódcą kolumny był Narkiz de Saint-Martin, porucznik oddziałów kolonialnych. Druga kolumna dowodzona przez Markiza Duchat, kapitana Languedoc Infanterie wyszła 21 lutego. Składała się z 2 oddziałów wojska, 3 mieszanych kompanii, Indian Abenaki z Becancour, Algonkinów i Indian Nippissing. Trzecia kolumna dowodzona przez kapitana Markiza Ducoin z Royal Roussillion Infanterie wyszła 22 lutego. Składała się z 2 oddziałów wojska, 3 mieszanych kompanii oraz Indian Iroquois z Sault-Saint-Louis(1). Tego samego dnia, niespodziewanie nastąpiła odwilż powodująca pękanie lodu na rzece. Opóźniło to wyjście czwartej kolumny, która 25 lutego opuściła w końcu Fort Saint-Jean. Składała się z oddziału grenadierów, kompanii ochotników, 4 mieszanych kompanii, Indian Iroquois z Deux-Montagnes i Huronów z Lorette.
    Odwilż zatrzymała również 3 poprzednie kolumny, którym zamokło zaopatrzenie i zmusiło do oczekiwania na nową dostawę. Markiz de Longueuil z Huronami z Lorette, będąc oddzielony od swojej kolumny, dołączył do kolumny pierwszej dowodzonej przez Saint-Martina. Po przybyciu do Fortu Saint-Frederic (późniejszy Crown Point) przygotowali wszystko dla nadchodzących następnych oddziałów. Marsz tych oddziałów odbywał się z wieloma perypetiami spowodowanymi złą pogodą. Jednak sukcesywnie kolumny przybywały do fortu by wreszcie 5 marca wszystkie osiągnęły Fort Saint-Frederic.
    Tymczasem Rigaud wysłał wcześniej dowódcę artylerii, kapitana Markiza le Chevalier Lemercier do Fortu Carillon (późniejszy Fort Ticonderoga) celem poczynienia odpowiednich przygotowań do planowanej operacji. Miał on nadzorować naprawę muszkietów i wykonanie około 300 drabin oblężniczych.
   Ciągle trwająca odwilż coraz bardziej opóźniała marsz Francuzów. 15 marca dotarli wreszcie do Fortu Carillon skąd zabrano drabiny i rozpoczęto przygotowania do przejścia z Jeziora Champlain na Jezioro Saint-Sacrament (Jezioro George). O świcie, 16 marca około 100 Indian wyszło na zwiad a następnie wyruszyła kolumna osłaniana z boków przez Langueuila z Indianami podzielonymi na dwie grupy. W przedniej straży szła kompania ochotników z Montrealu wyszukując miejsc na odpoczynek. Indiańscy zwiadowcy rozpoznawali wzgórza przed kolumną wojska i szukali śladów wroga. 17 marca kolumna podeszła do drogi do Fortu George a rankiem następnego dnia była 6 km od osłoniętego wzgórzami Fortu George (Fort William Henry czasem nazywany był fortem George choć pewnie chodzi o ufortyfikowany obóz, zimą nie obsadzony załogą). Wieczorem 18 marca, ciągle niezauważeni Francuzi byli już w pobliżu Fortu William Henry. Rigaud rozdzielił Poulhariee, Dumasa i Lemerciera z Francuzami i Indianami do obserwacji fortu z oddalonych o 2 km wzgórz. Rigaud planował wykorzystać zaskoczenie i wspiąć się po drabinach na mury. Jeśli by się to nie udało, pozostawało blokować fort i zniszczyć barki, łodzie, magazyny i wszelkie zabudowania pod fortem.
    Garnizon fortu liczył 346 żołnierzy irlandzkich i rangersów. Dowódcą fortu był uzdolniony major William Eyre z 44th Regiment of Foot. Rangersami, dowodził John Stark. Pod rozkazami Starka było 50 rangersów. Oficerami Starka byli jego kolega Jonathan Brewer i dobry przyjaciel (prywatnie sąsiad) James Rogers, starszy brat Roberta Rogersa (James później, podczas nieobecności porucznika Bulkeleya dowodził Hobb's Rangers Company).
 

    Brytyjczycy nie spodziewali się ataku i byli zupełnie nieświadomi zagrożenia. Tym bardziej, że 17 marca mieli obchodzić święto Św. Patryka(2). Wieczorem,16 marca Stark przypadkowo dowiedział się, że jego rangersi, chociaż nie są katolikami zamierzają razem z irlandzkimi żołnierzami obchodzić święto ich patrona. Wiedział, że większość żołnierzy to Irlandczycy i jego rangersi też w większości byli irlandczykami lub jak on sam szkocko-irlandzkiego pochodzenia. Wiedział też, że świętować będą nadmiernymi ilościami rumu i świerkowego piwa. Świętowanie było dla nich okazją do przełamania monotonii obozowego życia. Zdawał sobie jednak sprawę jakim zagrożeniem dla fortu byliby pijani żołnierze i rangersi, i jaką to stwarzało okazję do ewentualnego ataku. Wydał więc stosowne rozkazy markietantowi rangersów, który między chatami rangersów miał swoje składy. Zakazał mu wydawać rangersom wszelkich „spirituous liquors” bez jego pisemnej zgody. Dzięki temu większa część rangersów obchodziła dzień Św. Patryka na trzeźwo chociaż protestów, żali i przekleństw Stark słuchać musiał cały dzień. W tym dniu był najbardziej znienawidzonym dowódcą. Rangersi stojący na warcie we wschodniej części fortu przeklinali Starka widząc pod nimi świętujących żołnierzy. 
   W czasie gdy większość irlandzkich żołnierzy była pijana, w pobliżu fortu byli już Francuzi. Irlandzcy żołnierze zmęczeni wieczornymi balangami i codziennymi, rutynowymi obowiązkami dnia, noc spędzali w głębokim śnie. Gdy noc 17 marca i następny dzień minęły spokojnie, Stark przechodząc między barakami rangersów, widząc ich ponure miny zaczął się zastanawiać czy zrobił dobrze zakazując im imprezowania z żołnierzami. Jednakże wkrótce jego przeczucia się sprawdziły gdy jeden z rangersów pilnujących chat po wschodniej stronie fortu odkrył lekki ruch na zamarzniętym jeziorze (prawdopodobnie Francuzi sprawdzali grubość lodu). Stark natychmiast powiadomił komendanta, który rozkazał rangersom schronić się do fortu. Rozkazał również obudzić wszystkich żołnierzy i zająć im stanowiska na wałach obronnych. Miano zachować absolutną ciszę.
    Gdy Rigaud zorientował się, że stracił okazję zaskoczenia, najpierw wycofał się by kilka godzin później powrócić i otoczyć fort. Brytyjczycy prowadzili do nich energiczny ale mało skuteczny ostrzał z muszkietów.
    W nocy z 19 na 20 marca Brytyjczycy znów usłyszeli skradających się po lodzie Francuzów. Po otwarciu ognia w stronę dochodzących do nich dźwięków zmusili Francuzów do odwrotu. Kilka prób ponownego zdobycia murów zakończyło się fiaskiem. W tej sytuacji zgodnie z rozkazami Francuzi próbowali podpalić 2 żaglowce i pozostawioną na brzegu dużą ilość łodzi bateaux ale ich mokre naręcza chrustu zapaliły tylko kilka z nich. Rangersi wyskoczyli z fortu by je ratować ale było już za późno. Tak te ataki opisywali Brytyjczycy: „Niedługo potem wróg próbował podejść pod fort ale napotkał na tak gorące i niespodziewane przyjęcie, że zmusiło go to do wycofania się” i dalej: „Nie było widać śladów Francuzów ale nocą powrócili...zamierzając wspiąć się na mury ale obrońcy nieustannym ogniem, gdy tylko podchodzili robili ich zamysł bezskutecznym”.
    Następnego dnia, w niedzielę 20 marca w odległości około 1 mili od fortu Brytyjczycy dostrzegli zdradzający położenie francuskiego obozu dym. Major Eyre natychmiast rozkazał rangersom wyjść na rozpoznanie. Rangersi powrócili przed południem informując, że Francuzów jest bardzo dużo i szykują się do następnego ataku. Około 12:00 w południe cała armia francuska wyszła na jezioro zbliżając się do fortu. Brytyjczycy poczuli grozę, patrząc z wysokości wałów na idące jak okiem sięgnąć wojsko. Francuzi nieśli ze sobą drabiny oblężnicze i duże ilości suchego chrustu. Oddział Indian wysłano do zablokowania drogi do Fort Edward. Jednakże idący na czele Francuzi zaczęli machać do Brytyjczyków flagą. Brytyjski oficer z kilkoma ludźmi wyszedł na spotkanie i z zawiązanymi oczami przyprowadził do fortu szefa kanadyjskiej artylerii François-Marc-Antoine le Merciera. Mercier w imieniu Rigauda przekazał majorowi Eyre propozycję poddania fortu na bardzo korzystnych warunkach. W razie odmowy zagroził generalnym szturmem i masakrą. Eyre odpowiedział, że będzie się bronił do końca. Merciera z ponownie zawiązanymi oczami wyprowadzono z fortu. Rigaud użył tych negocjacji jako małej dywersji. Nie mogąc wcześniej zdobyć murów wysłał Merciera by od wewnątrz podejrzał najsłabsze miejsca do uderzenia. Teraz należało spodziewać się oczekiwanego ataku. Armia francuska zbliżyła się do fortu, rozpoczęto obustronną kanonadę. John Stark wspominał później w swoich dziennikach, że nawet chorzy na szkorbut(3) żołnierze i rangersi z ewakuowanego do fortu szpitala, którzy mogli chodzić wstali z łóżek i stanęli na szańcach obronnych. Jednak spodziewanego generalnego szturmu nie było, Francuzi skupili się na paleniu brytyjskiej floty i wszystkiego pod fortem.
    W nocy z 20 na 21 marca Francuzi rozpalili kilka ognisk. Kanadyjscy ochotnicy podpalili ponad 300 bateaux i 3 żaglowce. Brytyjczycy odpowiedzieli tylko kilkoma salwami armatnimi i bombami. Podpalono również 30 sążni(4) drewna opałowego dla garnizonu, magazyny pełne ubrań, broni i wyposażenia. Przed świtem prawie wszystko wokół Fortu William Henry było w ogniu. Brytyjczycy mieli dużo szczęścia, że nie było wiatru, gdyby nie to drewniane elementy palisady zapaliłyby się od temperatury.
  Około godziny 10:00, 21 marca, ogień przygasł a zaczął sypać gęsty śnieg. Opady trwały cały dzień i całą noc pokrywając jezioro i ziemię ponad metrową warstwą śniegu.
   Nocą z 21 na 22 marca kontynuowano oblężenie mimo bardzo złej pogody. Burza śnieżna i topniejący śnieg prawie całkowicie uniemożliwiały rozpalenie jakiegokolwiek ognia. Ostatnim, nie podpalonym jeszcze żaglowcem był duży, prawie gotowy do wodowania okręt, niemal stykający się bukszprytem z jednym z bastionów fortu. Rozzłoszczony odwilżą i narzekającymi Indianami francuski dowódca przywiązywał bardzo dużą wagę do jego zniszczenia. Zatem rankiem 22 marca grupa 20 francuskich ochotników i żołnierzy dowodzonych przez Markiza Wolfa podjęła śmiałą próbę podpalenia stojącego na drewnianej pochylni okrętu, nie spalonych jeszcze niektórych magazynów, szpitala, tartaku, zapasów bali i tarcicy oraz kilkunastu chat rangersów. Ustawienie ich było takie, że były chronione ogniem fortowych muszkietów. Jednak komendant Eyre widząc determinację Francuzów postanowił poświęcić wszystkie zewnętrzne budynki. Rangersi musieli patrzeć jak płonie ich dobytek pozostawiony w pośpiesznie opuszczonych chatach. Błagali by pozwolić im zrobić wypad celem odrzucenia wroga i ratowania pozostawionych rzeczy. Ostatecznie łupem Francuzów padły 2 galery 28-30 wiosłowe i część zabudowań pod fortem, w tym chaty rangersów. Straty Francuzów w tym wypadzie to 5 żołnierzy, 1 oficer i ranny wojownik indiański.
   23 marca, wobec przedłużającej się odwilży francuski dowódca zdecydował zakończyć operację i armia wyruszyła w drogę powrotną. Dzień później Francuzi dotarli do Fortu Carillon, skąd część wojska i milicji wysłano do Fortów Saint Frederic i Saint Jean.
   Atak na Fort William Henry trwał od 18 – 23 marca 1757 roku. Efektem francuskiej kampanii było zniszczenie dużej ilości zaopatrzenia i co było bardzo ważne prawie całej floty brytyjskiej na Jeziorze George. Opóźniło to znacznie operacje ofensywne Brytyjczyków w tym rejonie. Dzięki czujności rangersów Starka fort został obroniony. Po tych wydarzeniach fort wzmocniono a pod koniec marca nowym dowódcą mianowano podpułkownika George Monro. Jednak pod nowym dowódcą fort nie miał tyle szczęścia, 5 miesięcy później podczas drugiego ataku fort musiał stawić czoło kilkakrotnie silniejszej armii Montcalma. Podczas tego ataku Fort William Henry został całkowicie zniszczony.

Oprac. YP

Źródła:

www.kronoskaf.com

Burt Loescher - The History of Rogers Rangers vol.1

Reminiscences of French War Containes Rogers Expedition by John Stark

Fort William Henry 1755–1757 – Ian Castle, Osprey

 * * * 

PRZYPISY

(4) Miara miała długość rozpostartych ramion dorosłego mężczyzny. Pochodną sążnia jest sąg – jako sześcienna miara drewna

(3) Szkorbut jest spowodowany brakiem witaminy C w organizmie. Szkorbut swoim oddziaływaniem możne objąć wiele narządów, stąd jest zakwalifikowana jako choroba wielonarządowa. Szkorbut dawniej często występował wśród żeglarzy, piratów i innych osób znajdujących się na pokładzie statków na morzu dłużej niż mogły być przechowywane nietrwałe owoce i warzywa (żywiąc się zamiast tego, peklowanym i solonym mięsem, suszonymi ziarnami) oraz wśród żołnierzy, podobnie pozbawionych takiej żywności przez dłuższy czas.

(2) Dzień Świętego Patryka - święto patrona Irlandiiśw. Patryka, obchodzone 17 marca.

(1) Chodzi o Caughnawaga

 

1 marca 2021

Czapka dla mariniaka

 

Bonnet de police, czapka przypominająca swym kształtem szlafmycę, pojawiła się w zestawie odzieżowym wysłanym do Louisbourga ale chodzi o prawdziwe czapki do snu, czyli szlafmyce. Nie jest wykluczone, że na podstawie tych czapek do snu żołnierze wykonywali właśnie czapki polowe z dostępnych im materiałów. Ten rodzaj okrycia głowy nie był standardowym wyposażeniem mariniaków, ale pokrywał zapotrzebowanie na dodatkowe zestawy odzieżowe.

 

 

 Typowy kształt czapki polowej przypominał stożek z doszytym na obwodzie otokiem, podobnym do mankietu, zawiniętym do góry. Czapki wykonywano ze starych mundurów i mogły być : albo jednokolorowe lub dwukolorowe. Dwukolorowe miały niebieski otok i białą pozostałą część czapki, czyli stożek, jednokolorowe były całe niebieskie. Obwód otoka był wykończony białą wełnianą lub bawełnianą lamówką, a na froncie mogła znajdować się albo biała lilia Burbonów lub biała kotwica. Niektóre czapki podszyte były lnianym lub bawełnianym materiałem, tworząc napotnik. Compagnie de Langlade preferuje całe niebieskie czapki polowe z białą kotwicą.
 
Bardzo ważne jest, że czapek polowych nie noszono razem z szustokorem.
 


Projekt Ameryka XVIII w. - Pete Gordon

 Mieszkańcy brytyjskich kolonii od ich zarania, jak i w interesującym nas XVIII wieku nie mieli łatwego życia. Poszerzanie terytorium kolo...