8 lutego 2015

Fort William Henry - cz. 6

     W nocy z 5 na 6 sierpnia pozycje artyleryjskie pierwszej baterii zostały z grubsza ukończone. Około 6 rano 9 dział i moździerz rozpoczęły morderczy ostrzał fortu. Francuzi przy idealnym kącie podniesienia niemal natychmiast wstrzelili się w cel, niszcząc brytyjskie mosiężne działo, a także trafiając w forteczny maszt flagowy. Upadek sztandaru uznano za zły omen. Na nieszczęście zła prognoza szybko się sprawdziła, tego dnia podczas intensywnej wymiany ognia artyleryjskiego kolejne cztery żelazne działa brytyjskie stały się niezdatne do użytku. Ich lufy, prawdopodobnie z powodu przegrzania, po prostu popękały, niemal zupełnie pozbawiając Brytyjczyków artylerii fortecznej. Z kolei Francuzi dysponowali coraz większą liczbą luf. Wcześnie rano 7 sierpnia ukończono całkowicie pierwszą paralelę i prawoskrzydłowa bateria mogła szybko włączyć się do walki. Teraz w stronę fortu strzelało łącznie 17 dział, 2 haubice i 2 moździerze. Indianie okazali niezwykłą ciekawość. Jeden z Abenaków z St. Francis, po uprzednim przeszkoleniu, z powodzeniem odpalił działo, przykładając lont do zapału. Być może dla francuskich kanonierów był to zabawny incydent, jednak ostrzał z 21 luf okazał się być koszmarem dla obrońców fortu. Adam Williamson, młody inżynier brytyjski, wspominał, że większość pocisków spadała do wewnątrz fortu, powodując ogromne spustoszenie, a także poważne straty wśród żołnierzy. Po trzygodzinnej kanonadzie Montcalm wydał rozkaz zaprzestania ognia. Do fortu wysłał pod białą flagą Bougainville’a, który poinformował pułkownika Monro o przechwyconym liście Webba. Monro wiedział już, że szybka pomoc dla Fortu William Henry jest być może niemożliwa, jednak nie miało to aż tak destrukcyjnego wpływu na obrońcach, na jakie liczyli Francuzi. Jeżeli Montcalm liczył na dezercje, to jego właśni Indianie uczynili to niemożliwym, zabijając każdego zbiega z fortu. 
     Przez resztę 7 sierpnia Francuzi prowadzili ciężki ostrzał zarówno fortu, jak i oszańcowanego obozu, nie zaprzestając jednocześnie dalszych prac ziemnych, mających na celu ustawianie kolejnych baterii coraz bliżej fortu. Jeden z francuskich pocisków trafił w skład amunicyjny na jednym z bastionów, raniąc i zabijając 18 żołnierzy, w tym oficera prowincjonalnego, którego ciała nawet nie udało się odnaleźć. Natrafiono jedynie na niewielkie kawałki jego munduru. Ciężko ranny został także komendant garnizonu kapitan John Ormsby. Pod koniec dnia pękły lufy dwóch kolejnych dział. Francuzi kontynuowali ostrzał przez całą noc. Następnego dnia Monro napisał list do Webba, zaczynający się słowami: „Fort i obóz ciągle się trzymają, mam nadzieję na szybką pomoc od Ciebie, na którą bardzo liczymy, a jeżeli tak się nie stanie, nieuniknione jest, że dostaniemy się we władanie naszych wrogów”. 8 sierpnia przyniósł kolejne postępy francuskich prac inżynieryjnych. Z końcem dnia dla Monro stało się jasne, że posiłki mogą nie przybyć. Garnizon przez cztery dni oblężenia spisał się lepiej, niż Monro mógł przewidywać, ale sytuacja stała się krytyczna. Zaczęło brakować prochu, kul oraz żywności. Artyleria była w większości zdemontowana lub nie nadawała się do użytku. Dwa spośród czterech bastionów były niemal całkowicie zniszczone. Rano 9 sierpnia Monroe zwołał radę oficerów. W nocy Francuzi przesunęli swe pozycje jeszcze bliżej fortu i ustawili kolejną baterię tylko 200 jardów od murów Fortu William Henry. Dla wszystkich było jasne, że z tej odległości francuskie działa zamienią fort w perzynę. W forcie pozostało tylko pięć dział o niewielkim wagomiarze oraz jeden moździerz. Decyzja pułkownika Monro mogła być tylko jedna. O 6 rano nad fortem załopotała biała flaga. Działa umilkły. Rozpoczęcie pertraktacji z Francuzami powierzono kapitanowi Rudolphusowi Faeschowi, Szwajcarowi służącemu w pułku Royal Americans. 
 * * *
     Montcalm, który odmówił uprzednio honorów wojskowych obrońcom Oswego, teraz zdecydował, że ofiaruje Monro takie same warunki, jakie otrzymali Brytyjczycy broniący Minorki w 1756 roku. Był to pierwszy i ostatni raz, kiedy Francuzi w Ameryce Północnej zaproponowali Anglikom honorowy parol. Cały garnizon broniący zarówno fortu, jak i obozu, miał wraz z bronią opuścić swoje pozycje i udać się do Fortu Edward. Brytyjczykom pozwolono także na zatrzymanie jednego działa, honorując w ten sposób odwagę obrońców. Wymarsz miał nastąpić dnia następnego w godzinach porannych przy dźwięku werbli i z całkowitym zachowaniem wojskowego ceremoniału. Anglicy, otrzymawszy uprzednio honorowy parol, zobowiązali się nie walczyć przeciw Francji przez okres 18 miesięcy. Jeńcy francuscy znajdujący się w niewoli Anglików mieli być przekazani do Fortu Carillon w ciągu trzech miesięcy. Ranni żołnierze angielscy mieli być przekazani pod opiekę Francuzów i zwolnieni, gdy wydobrzeją. Ustalono, że oficerowie francuscy będą towarzyszyć kolumnie angielskiej w szesnastomilowym marszu do Fortu Edward. Indiańskich wodzów powiadomiono o warunkach kapitulacji, wojskowe składy brytyjskie mieli przejąć Francuzi, zaś wszelkie inne dobra mogli zabrać Indianie. Oni jednak nie tego oczekiwali.

cdn.
oprac. Marcin Pejasz

http://www.studio88.co.uk/acatalog/Fort_William_Henry_paintings.html
 

3 lutego 2015

Hunting Frock


     Pierwsze wzmianki o hunting frocku pochodzą z połowy XVIII w. Hunting frock przetrwał w zbliżonej formie przez 100 lat i cieszył się ogromną popularnością na Wschodzie w latach 1750-1800.
     W okresie Wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych (1775 - 1783) Daniel Morgan uformował Kontynentalny Korpus Strzelecki, zwany popularnie Strzelcami Morgana, których umundurowanie to właśnie hunting frock. Po zakończeniu wojny w obrocie handlowym pojawiły się, wykonane z  lnu, hunting frocki, które przy różnych okazjach trafiały jako podarki także i w ręce Indian. Wygląd takiego płaszcza uwiecznili na swych obrazach ówcześni  XIX w. malarze.
     Płaszcz noszono jako element odzieży wierzchniej oczywiście, zwykle dodatkowo zdobiony był srebrnymi broszami, tkanymi na palcach sashami i przewieszoną przez ramię torbą typu bandolier. Hunting frock wykonywano w kilku odmianach co do stylu i koloru. Najpowszechniejszymi kolorami płaszcza myśliwskiego były: niebieski, brązowy, biały oraz beżowy wraz z czerwonymi  lub innymi pionowymi kontrastowymi paskami materiału. Hunting frocki „wyposażano” w co najmniej jedną pelerynę z frędzlami.
      Wiele wskazuje na to że krój płaszcza myśliwskiego wyposażonego w pelerynę miał bezpośredni wpływ na styl koszul noszonych przez indiańskie kobiety w drugiej połowie XVIII w. oraz w pierwszej połowie XIX w.  Duża peleryna hunting frocka często była „kopiowana” i doszywana do koszul noszonych przez kobiety zamieszkujące  od Quebec’u po Wisconsin .
      
  •  Widok przodu
  • Widok tyłu
  • Peleryna z tyłu
  • Peleryna z przodu
  • Szczegół rękawa

 
 Więcej w fotoprzewodniku  : Jak zrobić hunting frocka


 

Projekt Ameryka XVIII w. - Pete Gordon

 Mieszkańcy brytyjskich kolonii od ich zarania, jak i w interesującym nas XVIII wieku nie mieli łatwego życia. Poszerzanie terytorium kolo...