28 listopada 2014

Fort William Henry - cz. 2

     Nie rozwiał się jeszcze dym z muszkietów po bitwie, a już doszło do poważnych rozdźwięków pomiędzy Johnsonem a generałem Shirleyem, który po śmierci Braddocka został na krótko głównodowodzącym wojsk brytyjskich w Ameryce. Johnson przyjął strategię defensywną, obawiając się nowego ataku Francuzów, zaś Shirley był zwolennikiem kontynuowania ofensywy. Twierdził, że należy pójść za ciosem i zdobyć początkowy cel kampanii Fort St. Frederic. Johnson w swoich raportach do Shirleya dość przesadnie podawał, że zginęło co najmniej 1000 francuskich żołnierzy, Dieskau został wzięty do niewoli, a jego zastępca Legardeur de Saint-Pierre został zabity. Były to poważne argumenty w rękach Shirleya, który perswadował Johnsonowi, że po takiej klęsce Francuzi nieprędko zbiorą nowe siły. Mimo to także Shirley dostrzegał problemy związane z ochroną nowo wybudowanej przez Johnsona drogi, która mogła poprowadzić Francuzów bezpośrednio w samo serce kolonii New York.  Poważne problemy stwarzało również odejście Irokezów, którzy po bitwie nad Jeziorem Jerzego powrócili do swych siedzib. Bez skutecznego zwiadu Mohawków Johnson nie chciał ryzykować marszu na Fort St. Frederic. Były też poważne problemy z aprowizacją. Dla 1000 żołnierzy potrzebne było aż 20 tys. funtów żywności, do tego brakowało wozów, którym przejazd z Albany nad Jezioro Jerzego zajmował aż 6 dni. Ostatecznie kres planom dalszej ofensywy położył raport zwiadu majora Rogersa, który poinformował o szybkich postępach przy budowie kolejnej placówki francuskiej silnego Fortu Carillon. W tej sytuacji Johnson zdecydował, że przeciwwagą dla francuskich prac musi być wybudowanie brytyjskiego fortu nad Jeziorem Jerzego. Tak powstał projekt budowy Fortu William Henry. Początkowo chciano wybudować fort dla 100 ludzi, ale po burzliwych dyskusjach rada wojenna przychyliła się do zdania Johnsona, aby wybudować silną fortecę obsadzoną 500-osobowym garnizonem i zaopatrzoną w silną artylerię. Prace miał nadzorować kapitan William Eyre, z zawodu inżynier. Dokonał on trafnego wyboru miejsca na piaszczystych wzgórzach nad samym brzegiem jeziora. Bagna po zachodniej i wschodniej stronie znacznie utrudniały ustawienie nieprzyjacielskiej artylerii. Działa z fortu miały pokryć swym ogniem nieco wyższe wzgórze znajdujące się w kierunku południowo-zachodnim względem fortu.
     Fort William Henry był konstrukcją ziemno-drewnianą budowaną głównie za pomocą łopat. Ściany fortu, mające u podnóża 30 stóp szerokości, były niczym gigantyczne pudła pełne ziemi, wybudowane z ogromnych bali sosnowych. Na parapetach wieńczących ściany przygotowano osłony, zza których piechota mogła prowadzić ostrzał z broni ręcznej. Przygotowano również stanowiska dla artylerii. Wybudowano cztery bastiony w rogach fortu, wyposażone w artylerię, zaś wewnątrz fortu budynki garnizonowe oraz magazyny. Budowa fortu nie przebiegała zgodnie z planem założonym przez Johnsona. Do pracy wyznaczono głównie żołnierzy z pułków prowincjonalnych. Częste dezercje, choroby, niskie morale i niechęć do pracy pod brytyjskim rygorem powodowały opóźnienia. Problemy z dyscypliną pogłębiły jeszcze kłopoty aprowizacyjne spowodowane obfitymi opadami śniegu na początku października. Dodatkowo w listopadzie kończył się termin zaciągu wielu żołnierzy. 9 listopada 500 żołnierzy z regimentu Connecticut odmówiło dalszej pracy. Zgodzili się jednak zostać po obietnicy wysokiej nagrody pieniężnej za dodatkowe 12 dni pracy. Dwa dni później zdezerterowało 70 żołnierzy z prowincji Nowy Jork. Jakby kłopotów nie było dość, animozje pomiędzy oddziałami z różnych części kolonii często kończyły się poważnymi bójkami przy użyciu noży i łopat. Specjalną niechęcią darzyli się żołnierze z Massachusetts i Nowego Jorku. Kłopoty z dyscypliną powodowały kolejne opóźnienia. Wszystkie te problemy wpłynęły na fakt, że dopiero 13 listopada podniesiono królewską flagę nad fortem. Prace wykończeniowe wewnątrz fortu trwały znacznie dłużej.
27 listopada armia wycofała się do Albany. W forcie pozostało 206 żołnierzy z regimentu Massachusetts pod dowództwem pułkownika Jonathana Bagleya. Fort William Henry, wybudowany jako baza do przeprowadzenia ofensywy na Fort St. Frederic, już niebawem miał sam stać się celem ofensywy francuskiej.
 * * *
     W 1756 roku rozpoczęła się francuska kampania pod dowództwem generała Luisa-Josepha markiza de Montcalm, mająca na celu zabezpieczenie francuskich linii komunikacyjnych. Francuskie sukcesy i zajęcie brytyjskiego fortu Oswego spowodowały napływ ogromnej liczby Indian, którzy wspomagali Nową Francję. Późną jesienią do Fortu Carillon przybyło kilkuset Odżibuejów, Potawatomich i Ottawów. W grudniu w Montrealu odbyła się wielka konferencja pomiędzy Indianami a gubernatorem Vaudreuilem. Jej celem była rekrutacja wojowników indiańskich na nową kampanię przeciw Fortowi William Henry. Indianie byli pełni entuzjazmu. Ottawowie odśpiewali pieśń wojenną, prosząc Francuzów: „Ojcze jesteśmy głodni, daj nam świeże mięso chcemy jeść Anglików”. Efekty konferencji przeszły najśmielsze oczekiwania Vaudreuila. Do oddziałów Montcalma przybyli Ottawowie, prowadzeni przez Michela Langlade’a, Odżibueje, Potawatomi oraz 129 Menominee, prowadzeni przez wodza Elk. Przybyli Indianie Winnebago, Saukowie i Fox, Miamowie, Nipissing, a nawet 10 przedstawicieli narodu Iowa. Dołączyło do nich 265 Abenaków, z ich tłumaczem ojcem Pierrem Roubaud, 365 Irokezów, głównie Seneków i Cayugów, a także 52 Huronów z Detroit i Lorette. Taka „międzynarodówka” niosła ze sobą spore ryzyko. Nie lubili się zwłaszcza Ottawowie z Foxami nawet błahy powód mógłby doprowadzić do wybuchu walki między zwaśnionymi plemionami.
      Wielka ilość wojowników po stronie Nowej Francji spowodowała, że tereny pomiędzy Fortem Carillon a Fortem William Henry znalazły się całkowicie we władaniu Indian. Jakikolwiek brytyjski zwiad w kierunku północnym był prawie niemożliwy. Bez ustanku też z obozu francuskiego wyruszały indiańskie wyprawy, których celem było pochwycenie jeńców oraz zdobycie skalpów. Wiosną 1757 roku Langlade i jego Ottawowie zdobyli podczas zwiadu cztery skalpy i trzech jeńców, zaś Chevalier de Longueuil wraz z Senekami wziął siedmiu jeńców. 30 czerwca podczas leśnej potyczki Caughnawaga wzięli do niewoli trzech angielskich rangersów; byli to dwaj Mohikanie ze Stockbridge i jeden Anglik. Biały jeniec został zjedzony, natomiast „Mohikanie, których mięso nie jest apetyczne, zostali spaleni”. Francuzi z reguły nie interweniowali w takich sytuacjach, choć oczywiście zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje w obozach indiańskich. Oficerowie niedawno przybyli z Montcalmem do Ameryki, mówiąc delikatnie, nie przepadali za Indianami. Jednak bez względu na te odczucia Indianie byli im niezbędni do prowadzenia wojny na lesistych i dzikich terenach Ameryki. Inaczej na te sprawy zapatrywali się oficerowie urodzeni w Kanadzie lub długo tu przebywający żołnierze z tzw. Kompanii Piechoty Morskiej (Compagnies Franches de la Marine). Ci ludzie byli przyzwyczajenie do okrucieństw Mohawków i nie widzieli powodu, by nie odpłacać im „pięknym za nadobne”. 
 
 
cdn.
  oprac. Marcin Pejasz

 
                                                     rys. autora                                                                                              

 
Bibliografia:
Castle I., Fort William Henry 175557, Osprey Publishing 2013
Fowler W.M., Empires at War, Walker Publishing Company 2006
Grzybowski S., Tomahawki i muszkiety, Wiedza Powszechna 1965
Skinner C.A., The Upper Country, The Johns Hopkins University Press 2008
Steel I.K., Betrayals: Fort William Henry & the Massacre, Oxford University Press 1993
Steel I.K., Warpaths: Invasions of North America, Oxford University Press 1994
 
 

20 listopada 2014

Fort William Henry - cz. 1

Cała Ameryka Północna będzie stracona, jeżeli takie praktyki będą tolerowane. Żadna wojna nie będzie gorsza dla tego kraju” − grzmiał książę Newcastle na wieść o kapitulacji Fortu Necessity.
     W lutym 1754 roku Francuzi zbudowali w widłach rzeki Ohio potężny Fort Duquesne. Miało to utrudnić lub wręcz zastopować angielskie plany, których celem było opanowanie tego terytorium. Anglicy próbowali rozwiązań dyplomatycznych, wysyłając noty informujące francuskich oficerów, że znajdują się na terytorium podległym koronie brytyjskiej i powinni je bezzwłocznie opuścić. Sprawa przynależności prawnej spornych terenów była mniej istotna − najważniejsze było znaczenie strategiczne doliny Ohio. Dla Francuzów stanowiła najkrótszą drogę z Kanady do Luizjany, dla Anglików największe znaczenie miały jej żyzne gleby i dogodne położenie na zapleczu Wirginii.
     Brytyjskie noty dyplomatyczne nie doczekały się żadnego odzewu, a skoro dyplomacja zawiodła, Anglicy postanowili użyć siły. Gubernator Wirginii Robert Dinwiddie w kwietniu 1754 roku wysłał George’a Washingtona na czele 159 milicjantów z Wirginii i kilku indiańskich zwiadowców celem usunięcia Francuzów z wideł rzeki Ohio. Interwencja ta zakończyła się całkowitą klęską. Washington, otoczony przez znaczne siły Francuzów i ich indiańskich sojuszników, straciwszy uprzednio w walce kilkudziesięciu ludzi, był zmuszony 4 lipca skapitulować w Forcie Necessity, zastrzegając sobie prawo swobodnego odwrotu poza Aleghenny. Wydarzenia nad Ohio stały się początkiem wojny siedmioletniej, która wybuchła w 1756 roku. W Europie Anglia i Prusy musiały stawić czoła potężnej koalicji złożonej z Francji, Austrii, Rosji, Szwecji i Saksonii. W Ameryce starcia rozpoczęły się półtora roku wcześniej i zyskały miano wojny Francuzów i Indian.
Anglicy zdawali sobie sprawę, iż tym razem będzie to ostatnia wojna kolonialna w Ameryce, a stawką jest władza nad całym kontynentem. Dzięki interwencji Wilhelma Augustusa, księcia Cumberland, król Jerzy II zgodził się wysłać do Ameryki dwa regularne regimenty piechoty oraz − jako dowodzącego − generała majora Edwarda Baddocka z Cumberland Coldstream Guard, zdolnego i doświadczonego oficera.
Celem brytyjskich operacji wojskowych miały być widły rzeki Ohio oraz francuskie forty St. Frederic i Niagara. Pierwszym celem stał się Fort Duquesne nad Ohio. Z trudem zorganizowana wyprawa pod wodzą generała Braddocka zakończyła się 9 lipca 1755 roku starciem nad Potokiem Żółwia. Anglicy, zaatakowani z zasadzki przez garstkę francuskich wojsk regularnych i kilkuset Indian, ponieśli całkowitą klęskę, tracąc 456 zabitych i wielu rannych. Zginął także generał Braddock, a fakt, że jakimś Brytyjczykom udało się przeżyć i wycofać, można tłumaczyć ogromem zdobytych przez Indian łupów, których zebranie zajęło im kilka dni. Nie ścigali więc zbyt energicznie wycofujących się w popłochu żołnierzy angielskich.
    Wyprawę na Fort Niagara powierzono Williamowi Shirleyowi, gubernatorowi Massachusetts. Jednak trudy wyprawy, liczne dezercje, zwłaszcza z oddziałów prowincjonalnych, oraz przerażające wieści o klęsce Braddocka spowodowały, że dotarłszy do miasta Oswego we wrześniu, postanowił on przełożyć atak na Fort Niagara na następny rok. Ostatnia ekspedycja wojsk brytyjskich wyruszyła z Albany do Fortu St. Frederic nad jeziorem Champlain. Wyprawa składała się z 3500 żołnierzy kolonialnych oraz 300 Irokezów, prowadzonych przez słynnego wodza Hendricka, mającego wówczas rangę pierwszego Indianina Ameryki. Całością sił dowodził William Johnson, zwany przez Irokezów Warraghiyagey, czyli „Ten, który robi wielkie interesy”, lub prościej „Ten, który dużo może”. Dwukrotnie żonaty z Irokezkami, adoptowany przez straszliwych Mohawków, był swego czasu wielkim pośrednikiem w handlu z Irokezami, dzięki czemu miał na nich wielki wpływ. W roku 1754 otrzymał od Jerzego II stanowisko superintendenta do spraw indiańskich, a w roku następnym nominację na generała. Powierzono mu zdobycie francuskich fortów nad jeziorami Saint Sacrement oraz Champlain. Teraz płynął w górę rzeki Hudson, wioząc ze sobą 16 armat. Jego żołnierze zbudowali bazę zaopatrzeniową nazwaną Fortem Edward, po czym wytyczyli 16-milową drogę wiodącą nad jezioro Saint Sacrement, które Johnson na cześć króla nazwał Jeziorem Jerzego. Rychło jego Irokescy zwiadowcy donieśli mu o obecności w okolicy znacznych sił wroga. Były to wojska francuskie, liczące 3000 ludzi, w tym 1100 żołnierzy regularnych, 1300 kanadyjskich milicjantów oraz 600 wojowników indiańskich. Dowodził nimi generał
     Jean-Armand baron de Dieskau, ulubieniec legendarnego Maurycego Saskiego. Teraz, mając do dyspozycji znaczne siły, postanowił zaatakować Fort Edward. Jednak spotkał się z odmową swoich sojuszników indiańskich, głównie profrancuskich chrześcijańskich Irokezów z Caughnawaga. Wielu badaczy przypisuje ten fakt temu, że Irokezi z Caughnawaga mieli krewnych pośród Irokezów wspomagających wojska brytyjskie. Jednak ich późniejsze wyczyny mogą temu przeczyć. Wydaje się bardziej prawdopodobne, że Indianie czuli niechęć do atakowania umocnionych fortów bronionych przez artylerię. To nie był ich sposób prowadzenia wojny. Również milicjanci kanadyjscy odnieśli się z niechęcią do ataku na umocnienia brytyjskie. W zaistniałej sytuacji baron de Dieskau postanowił zaatakować obóz Johnsona założony na drugim końcu wybudowanej przez niego 16-milowej drogi. Okoliczności zdawały się temu sprzyjać, jako że w jego stronę maszerowały znaczne siły angielskie. Oddziały francusko-indiańskie przyczaiły się w zasadzce, czekając na Anglików. Zbyt wcześnie oddany strzał, co przypisuje się, być może słusznie, Caughnawagom chcącym ostrzec swych proangielskich pobratymców, zniweczył doskonałą pułapkę. Jednak i tak starcie zakończyło się klęską Anglików, którzy stracili 50 zabitych. Irokezów zginęło 40, wraz z Hendrickiem, który padł pchnięty francuskim bagnetem. Wzięto też sporo jeńców spośród Irokezów wspomagających Johnsona. Co ciekawe, wszyscy oni zostali bezlitośnie wymordowani jeszcze tego samego dnia. Francuzi twierdzili, iż Caughnawaga tak bardzo nienawidzą Mohawków Johnsona, że odmówili brania ich w niewole. Nie jest całkowicie jasne czy Caughnawaga wzięli czynny udział w mordowaniu jeńców czy też należy to przypisać wyłącznie Francuzom. Dieskau chciał wedrzeć się do obozu Johnsona „na plecach” wycofujących się Anglików, jednak znów spotkał się z oporem „swoich” Indian. Zdobyli już łupy i skalpy w zasadzce i nie było sensu wdawać się w walkę, która mogła przynieść znaczne straty i wątpliwe zyski. W tej sytuacji atak na obóz brytyjski podjęli jedynie francuscy żołnierze regularni. Jednak ich atak został krwawo odparty, a ranny Dieskau dostał się do niewoli. Tego dnia doszło do jeszcze jednego starcia, w którym Francuzi rozbili odział brytyjski idący na pomoc z Fortu Edward. W ciągu całego dnia Anglicy stracili 331 ludzi, a Francuzi 339. Jednak to Johnson był panem sytuacji i utrzymał swoje pozycje. Irokezi wspomagający Johnsona ponieśli w tych walkach tak wielkie straty, że przez najbliższe lata nie pospieszyli Anglikom ze znaczniejszą pomocą.

cdn.

                                                                                                                           oprac. Marcin Pejasz 

 
Bibliografia:
Castle I., Fort William Henry 175557, Osprey Publishing 2013
Fowler W.M., Empires at War, Walker Publishing Company 2006
Grzybowski S., Tomahawki i muszkiety, Wiedza Powszechna 1965
Skinner C.A., The Upper Country, The Johns Hopkins University Press 2008
Steel I.K., Betrayals: Fort William Henry & the Massacre, Oxford University Press 1993
Steel I.K., Warpaths: Invasions of North America, Oxford University Press 1994

 http://en.wikipedia.org/wiki/Jean_Erdman,_Baron_Dieskau


12 listopada 2014

Robert Rogers (Wobomagonda) cz. 2

     Kiedy wreszcie w Ameryce Północnej nastał pokój, Rogers stanął przed problemem spłaty swoich długów. By podreperować finanse wdał się w ryzykowne interesy handlowe a gdy zakończyły się one fiaskiem zrujnował się całkowicie. Przez wierzycieli znalazł się na jakiś czas w więzieniu. W tym czasie też Rogers już sporo nadużywał alkoholu.
     W 1765 roku wyjechał do Anglii z nadzieją uregulowania swoich spraw finansowych. Wydał tam „Reministences of the French War” i „A Concise Account of North America”, relacje ze swoich walk podczas FIW i własną ocenę sytuacji w brytyjskich koloniach. Napisał też „Ponteach, or the Savages of America: A Tragedy”, która była jedną z pierwszych sztuk dramatycznych napisanych przez nowo-anglików. Zaskoczeniem było, że sztuką tą upamiętnił Pontiaka i jego powstanie oraz ukazał w niej pełen zrozumienia i współczucia obraz Indian amerykańskich. Król nagrodził Rogersa za jego służbę powierzając mu administrowanie terenami w odległym rejonie Michigan. W 1767 roku Rogers powrócił z małżonką do Ameryki i udał się do swojej nowej placówki w Fort Michilimackinac gdzie rozpoczął pełnienie obowiązków królewskiego zarządcy. Podczas swej wojennej służby w rangersach Rogers „dorobił” się wielu wrogów. Do ludzi nie darzących go sympatią należeli George Washington, Sir William Johnson, płk. William Haviland czy  Sir Thomas Gage. To właśnie na podstawie fałszywych zarzutów tego ostatniego, Rogers został aresztowany i usunięty ze stanowiska. Oskarżony o kolaborację z Francuzami i marnowanie publicznych pieniędzy czekał na rozprawę w Montrealu. Dzięki osobistemu wstawiennictwu generała Amhersta, Rogersa uniewinniono z wszystkich zarzutów. Powrót na zajmowane stanowisko był jednak niemożliwy. Znów znalazł się w kłopotach ścigany przez wierzycieli. Szukając jakiegoś wsparcia w 1769 roku ponownie wyjechał do Anglii. Tym razem jednak król zajęty sprawami buntujących się kolonii nie miał dla niego czasu. Niepowodzenie w spłacaniu długów doprowadziło do kolejnego uwięzienia Rogersa. Z pomocą przyszedł mu brat James, który załatwił jego uwolnienie. W tym czasie Rogers był już znany ze swego pijackiego i rozpustnego zachowania. Alkoholizm obok długów był jego poważnym problemem, który niedługo później doprowadzi go do utraty rodziny, przyjaciół i pieniędzy.
     Na wieść o wybuchu rewolucji w koloniach amerykańskich powrócił do Ameryki i w roku 1775 zgłosił się do dowództwa wojsk kolonialnych z nadzieją walki o niepodległość. Zamiast tego, z polecenia Washingtona został aresztowany. Uciekł z aresztu i zgłosił się do armii brytyjskiej, oficjalnie popierając stronę lojalistów. W sierpniu 1776 roku sformował oddział Queen's Rangers i w stopniu podpułkownika został jego dowódcą. Miesiąc później pomógł w schwytaniu szpiega armii kolonialnej Nathana Hale'a. Na początku 1777 roku stracił dowództwo nad rangersami i przeniesiono go na przymusową emeryturę ze względu na „kiepski” stan zdrowia. W 1778 roku rozwiódł się z żoną a Zgromadzenie New Hampshire skazało go na banicję. Wyjechał na krótko do Anglii skąd powrócił w 1779 roku by w Nowej Szkocji założyć kolejny oddział rangerski King's Rangers. Nie był jednak w stanie pełnić służby, jego stanowisko zajął brat James. Będąc ciągle pijany nie był już armii przydatny. Znów jakiś czas spędził w więzieniu. W 1783 roku ewakuowano go z ostatnimi oddziałami brytyjskimi do Anglii gdzie zmarł w nędzy i zapomnieniu 18 maja 1795 roku.
     Zasady walki jakie zawarł w swoich Rules of Ranging stosowane są do dzisiaj przez elitarne jednostki rangersów w wielu krajach. Nie zachował się żaden autentyczny wizerunek Roberta Rogersa. W 1776 roku malarz Thomas Hart opublikował w Londynie obraz zatytułowany „Major Robert Rogers”. Pomimo, że jest on najbardziej znanym obrazem Rogersa nie przedstawia jednak prawdziwego wizerunku Roberta Rogersa.

oprac. YP

Angus Macfadyen jako Rober Rogers
w serialu "Turn"


7 listopada 2014

Robert Rogers (Wobomagonda) cz. 1


     Robert Rogers był jedną z najbardziej fascynujących postaci French and Indian War. Ten twardy przygranicznik z New Hampshire zwerbował podobnych sobie mężczyzn i sformował kompanię leśnych wojowników znanych jako Rogers Rangers. Rangersi byli dla Brytyjczyków tym, czym dla Francuzów sprzymierzeni z nimi Indianie. Ci doskonali zwiadowcy będący „oczami i uszami” armii brytyjskiej zdolni byli do prowadzenia działań w surowych, leśnych lub górzystych terenach o każdej porze roku. Bardziej byli doceniani i szanowani przez swoich wrogów niż przez większość brytyjskich dowódców.
     Robert Rogers urodził się 7 listopada 1731 roku w Methuen w Massachusetts Bay Colony. Syn Jamesa i Mary MacFartridge Rogers dorastał na rodzinnej farmie niedaleko dzisiejszego Concord w New Hampshire. W czasach jego młodości tereny te były dzikimi obszarami z kilkoma małymi farmami i rozproszonymi osadami. W małej parafialnej klasie nauczył się pisać i czytać. Reszty przydatnych rzeczy uczyła go puszcza. Będąc starszym dużą część czasu spędzał na polowaniach poznając zamieszkujących te tereny Indian. Poznawał ich zwyczaje i język. Gdy wybuchła FIW był już twardym, zahartowanym pogranicznikiem.
     Brytyjskie kolonie znane jako Nowa Anglia rozciągały się wzdłuż Oceanu Atlantyckiego, od obecnego Maine do Georgii. Francuskie kolonie znane jako Nowa Francja obejmowały wschodnią Kanadę, część rejonu Wielkich Jezior i dorzecze rzeki Mississipi. Między nimi leżało Ohio, ogromny dziki obszar oferujący dostęp do cennych naturalnych źródeł i ważnych dróg rzecznych. O panowanie nad tymi terenami rozpoczęła się French and Indian War (1754-1763). Ten kto zdobędzie panowanie nad Ohio, zdobędzie panowanie w Ameryce Północnej.
     We wczesnych latach wojny Francuzi zawarli sojusze z wieloma plemionami indiańskimi. Dzięki temu, mimo mniejszej liczbie oddziałów regularnych Francuzi odnieśli serię zwycięstw nad Brytyjczykami i amerykańskimi kolonistami. Częściowym powodem sukcesów francuskich było to, że nauczyli się tubylczych metod walki leśnej. Często rozpraszali i chowali się w lesie atakując znienacka. Brytyjczycy natomiast wyszkoleni do walk w formacji uparcie stosowali tą metodę a dodatkowo ich czerwone mundury były doskonale widoczne w lesie.
      Rogers wstępując do armii widział te wszystkie mankamenty brytyjskiej taktyki. W 1755 roku został kapitanem w kompanii New Hampshire Blanchard's Regiment w oddziale Sir Williama Johnsona. We wrześniu tego roku Johnson poprowadził około 3500 milicji i sprzymierzonych indiańskich wojowników z zadaniem ataku na Fort St. Frederic – francuską twierdzę nad Jeziorem Champlain. Chociaż siły Johnsona nie zdobyły fortu, zwyciężyły Francuzów i ich indiańskich sojuszników w bitwie nad Jeziorem George. Było to pierwsze ważne zwycięstwo Brytyjczyków w tej wojnie, które powstrzymało dalszy francuski marsz w głąb kolonii New York. Rangersi Rogersa oddali Johnsonowi nieocenione usługi zdobywając informacje o przeciwniku, patrolując i ochraniając tyły oddziałów kolonialnych.
     W uznaniu talentu i osiągnięć Rogersa, w 1756 roku Johnson polecił mu utworzenie nowej samodzielnej kompanii, której został dowódcą. Jednostka znana była jako Rogers Rangers. Trzonem rangersów byli twardzi pogranicznicy, którzy adoptowali indiańskie metody walk leśnych i indiańskie elementy ubioru. Świetni strzelcy, posiadali umiejętności tropienia, kamuflażu, sygnalizacji i urządzania zasadzek. Pokonywali jeziora w kanu lub zimą na łyżwach i poruszali się cicho przez lasy nosząc mokasyny lub rakiety śnieżne. Rangersi byli tak efektywni w swoich działaniach, że zlecono utworzenie kolejnych kompanii. Rogers awansował do stopnia majora. Był teraz kapitanem swojej własnej samodzielnej His Majesty's Independent Company oraz majorem wszystkich kompanii rangersów. Chociaż jego kompania finansowana była z kasy królewskiej, Rogers często sam opłacał wszystkie braki wyposażenia swoich ludzi. Było to powodem późniejszych kłopotów finansowych Rogersa, ponieważ w tym celu bardzo się zapożyczał.
     W latach 1755-1758 rangersi Rogersa operowali w rejonie Jezior Champlain i George biorąc udział w kilku bitwach. Wczesną wiosną, 13.III.1758 roku patrolując w pobliżu Fort Carillon urządzili zasadzkę na mały oddział francusko-indiański. Podczas pogoni sami niespodziewanie wpadli w zasadzkę zastawioną przez większy liczebnie oddział Francuzów i Indian Ottawa. Ze 180 rangersów powróciło do Fort Edward tylko około 50. Reszta zginęła lub dostała się do niewoli. Sam Rogers ratował się ucieczką zjeżdżając z wysokiej skały do lodowatych wód Jeziora George. Później, w lipcu 1758 roku wzięli udział w nieudanej próbie zdobycia Fort Carillon (późniejszy Fort Ticonderoga). Pod koniec 1759 roku gdy szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę brytyjską, rangersi przeprowadzili jeden z najbardziej znanych swoich rajdów. Z rozkazu Generała Jeffreya Amhersta, nowo mianowanego dowódcy wojsk brytyjskich w Ameryce Płn. mieli zaatakować wioskę Abenaki w St.Francis. Abenaki odpowiadali za serię krwawych ataków na osiedla kolonistów. O świcie 3.X.1759 roku po przebyciu około 200 mil przez wrogie terytorium, około 140 rangersów zaatakowało wieś całkowicie ją niszcząc. Zniszczenie St.Francis miało znaczenie bardziej psychologiczne niż militarne. Indianie Abenaki zrozumieli, że ich ataki nie będą już bezkarne a koloniści poczuli się bezpieczniej. Rogers natomiast zdobył przydomek Wobomagonda (Biały Diabeł) nadany mu przez Abenaki.
     Pod koniec 1759 roku padł Ouebec, następnie Montreal. 29 listopada 1760 roku Rogers przyjął kończącą wojnę kapitulację Detroit. Sława Rogersa znana była we wszystkich koloniach amerykańskich oraz w Wielkiej Brytanii. W 1761 roku poślubił Elizabeth Browne. Następnie, tego samego roku z ekspedycją Granta pomagał stłumić powstanie Indian Cherokee. W roku 1763 walczył w kilku bitwach przeciwko Indianom podczas wielkiego postania Pontiaka, wodza Indian Ottawa.


cdn
                                                                                                                                                 oprac. YP


  Spencer Tracy jako Robert Rogers 
w filmie "Północno - zachodnie przejście" z 1940 r.

Projekt Ameryka XVIII w. - Pete Gordon

 Mieszkańcy brytyjskich kolonii od ich zarania, jak i w interesującym nas XVIII wieku nie mieli łatwego życia. Poszerzanie terytorium kolo...