20 listopada 2014

Fort William Henry - cz. 1

Cała Ameryka Północna będzie stracona, jeżeli takie praktyki będą tolerowane. Żadna wojna nie będzie gorsza dla tego kraju” − grzmiał książę Newcastle na wieść o kapitulacji Fortu Necessity.
     W lutym 1754 roku Francuzi zbudowali w widłach rzeki Ohio potężny Fort Duquesne. Miało to utrudnić lub wręcz zastopować angielskie plany, których celem było opanowanie tego terytorium. Anglicy próbowali rozwiązań dyplomatycznych, wysyłając noty informujące francuskich oficerów, że znajdują się na terytorium podległym koronie brytyjskiej i powinni je bezzwłocznie opuścić. Sprawa przynależności prawnej spornych terenów była mniej istotna − najważniejsze było znaczenie strategiczne doliny Ohio. Dla Francuzów stanowiła najkrótszą drogę z Kanady do Luizjany, dla Anglików największe znaczenie miały jej żyzne gleby i dogodne położenie na zapleczu Wirginii.
     Brytyjskie noty dyplomatyczne nie doczekały się żadnego odzewu, a skoro dyplomacja zawiodła, Anglicy postanowili użyć siły. Gubernator Wirginii Robert Dinwiddie w kwietniu 1754 roku wysłał George’a Washingtona na czele 159 milicjantów z Wirginii i kilku indiańskich zwiadowców celem usunięcia Francuzów z wideł rzeki Ohio. Interwencja ta zakończyła się całkowitą klęską. Washington, otoczony przez znaczne siły Francuzów i ich indiańskich sojuszników, straciwszy uprzednio w walce kilkudziesięciu ludzi, był zmuszony 4 lipca skapitulować w Forcie Necessity, zastrzegając sobie prawo swobodnego odwrotu poza Aleghenny. Wydarzenia nad Ohio stały się początkiem wojny siedmioletniej, która wybuchła w 1756 roku. W Europie Anglia i Prusy musiały stawić czoła potężnej koalicji złożonej z Francji, Austrii, Rosji, Szwecji i Saksonii. W Ameryce starcia rozpoczęły się półtora roku wcześniej i zyskały miano wojny Francuzów i Indian.
Anglicy zdawali sobie sprawę, iż tym razem będzie to ostatnia wojna kolonialna w Ameryce, a stawką jest władza nad całym kontynentem. Dzięki interwencji Wilhelma Augustusa, księcia Cumberland, król Jerzy II zgodził się wysłać do Ameryki dwa regularne regimenty piechoty oraz − jako dowodzącego − generała majora Edwarda Baddocka z Cumberland Coldstream Guard, zdolnego i doświadczonego oficera.
Celem brytyjskich operacji wojskowych miały być widły rzeki Ohio oraz francuskie forty St. Frederic i Niagara. Pierwszym celem stał się Fort Duquesne nad Ohio. Z trudem zorganizowana wyprawa pod wodzą generała Braddocka zakończyła się 9 lipca 1755 roku starciem nad Potokiem Żółwia. Anglicy, zaatakowani z zasadzki przez garstkę francuskich wojsk regularnych i kilkuset Indian, ponieśli całkowitą klęskę, tracąc 456 zabitych i wielu rannych. Zginął także generał Braddock, a fakt, że jakimś Brytyjczykom udało się przeżyć i wycofać, można tłumaczyć ogromem zdobytych przez Indian łupów, których zebranie zajęło im kilka dni. Nie ścigali więc zbyt energicznie wycofujących się w popłochu żołnierzy angielskich.
    Wyprawę na Fort Niagara powierzono Williamowi Shirleyowi, gubernatorowi Massachusetts. Jednak trudy wyprawy, liczne dezercje, zwłaszcza z oddziałów prowincjonalnych, oraz przerażające wieści o klęsce Braddocka spowodowały, że dotarłszy do miasta Oswego we wrześniu, postanowił on przełożyć atak na Fort Niagara na następny rok. Ostatnia ekspedycja wojsk brytyjskich wyruszyła z Albany do Fortu St. Frederic nad jeziorem Champlain. Wyprawa składała się z 3500 żołnierzy kolonialnych oraz 300 Irokezów, prowadzonych przez słynnego wodza Hendricka, mającego wówczas rangę pierwszego Indianina Ameryki. Całością sił dowodził William Johnson, zwany przez Irokezów Warraghiyagey, czyli „Ten, który robi wielkie interesy”, lub prościej „Ten, który dużo może”. Dwukrotnie żonaty z Irokezkami, adoptowany przez straszliwych Mohawków, był swego czasu wielkim pośrednikiem w handlu z Irokezami, dzięki czemu miał na nich wielki wpływ. W roku 1754 otrzymał od Jerzego II stanowisko superintendenta do spraw indiańskich, a w roku następnym nominację na generała. Powierzono mu zdobycie francuskich fortów nad jeziorami Saint Sacrement oraz Champlain. Teraz płynął w górę rzeki Hudson, wioząc ze sobą 16 armat. Jego żołnierze zbudowali bazę zaopatrzeniową nazwaną Fortem Edward, po czym wytyczyli 16-milową drogę wiodącą nad jezioro Saint Sacrement, które Johnson na cześć króla nazwał Jeziorem Jerzego. Rychło jego Irokescy zwiadowcy donieśli mu o obecności w okolicy znacznych sił wroga. Były to wojska francuskie, liczące 3000 ludzi, w tym 1100 żołnierzy regularnych, 1300 kanadyjskich milicjantów oraz 600 wojowników indiańskich. Dowodził nimi generał
     Jean-Armand baron de Dieskau, ulubieniec legendarnego Maurycego Saskiego. Teraz, mając do dyspozycji znaczne siły, postanowił zaatakować Fort Edward. Jednak spotkał się z odmową swoich sojuszników indiańskich, głównie profrancuskich chrześcijańskich Irokezów z Caughnawaga. Wielu badaczy przypisuje ten fakt temu, że Irokezi z Caughnawaga mieli krewnych pośród Irokezów wspomagających wojska brytyjskie. Jednak ich późniejsze wyczyny mogą temu przeczyć. Wydaje się bardziej prawdopodobne, że Indianie czuli niechęć do atakowania umocnionych fortów bronionych przez artylerię. To nie był ich sposób prowadzenia wojny. Również milicjanci kanadyjscy odnieśli się z niechęcią do ataku na umocnienia brytyjskie. W zaistniałej sytuacji baron de Dieskau postanowił zaatakować obóz Johnsona założony na drugim końcu wybudowanej przez niego 16-milowej drogi. Okoliczności zdawały się temu sprzyjać, jako że w jego stronę maszerowały znaczne siły angielskie. Oddziały francusko-indiańskie przyczaiły się w zasadzce, czekając na Anglików. Zbyt wcześnie oddany strzał, co przypisuje się, być może słusznie, Caughnawagom chcącym ostrzec swych proangielskich pobratymców, zniweczył doskonałą pułapkę. Jednak i tak starcie zakończyło się klęską Anglików, którzy stracili 50 zabitych. Irokezów zginęło 40, wraz z Hendrickiem, który padł pchnięty francuskim bagnetem. Wzięto też sporo jeńców spośród Irokezów wspomagających Johnsona. Co ciekawe, wszyscy oni zostali bezlitośnie wymordowani jeszcze tego samego dnia. Francuzi twierdzili, iż Caughnawaga tak bardzo nienawidzą Mohawków Johnsona, że odmówili brania ich w niewole. Nie jest całkowicie jasne czy Caughnawaga wzięli czynny udział w mordowaniu jeńców czy też należy to przypisać wyłącznie Francuzom. Dieskau chciał wedrzeć się do obozu Johnsona „na plecach” wycofujących się Anglików, jednak znów spotkał się z oporem „swoich” Indian. Zdobyli już łupy i skalpy w zasadzce i nie było sensu wdawać się w walkę, która mogła przynieść znaczne straty i wątpliwe zyski. W tej sytuacji atak na obóz brytyjski podjęli jedynie francuscy żołnierze regularni. Jednak ich atak został krwawo odparty, a ranny Dieskau dostał się do niewoli. Tego dnia doszło do jeszcze jednego starcia, w którym Francuzi rozbili odział brytyjski idący na pomoc z Fortu Edward. W ciągu całego dnia Anglicy stracili 331 ludzi, a Francuzi 339. Jednak to Johnson był panem sytuacji i utrzymał swoje pozycje. Irokezi wspomagający Johnsona ponieśli w tych walkach tak wielkie straty, że przez najbliższe lata nie pospieszyli Anglikom ze znaczniejszą pomocą.

cdn.

                                                                                                                           oprac. Marcin Pejasz 

 
Bibliografia:
Castle I., Fort William Henry 175557, Osprey Publishing 2013
Fowler W.M., Empires at War, Walker Publishing Company 2006
Grzybowski S., Tomahawki i muszkiety, Wiedza Powszechna 1965
Skinner C.A., The Upper Country, The Johns Hopkins University Press 2008
Steel I.K., Betrayals: Fort William Henry & the Massacre, Oxford University Press 1993
Steel I.K., Warpaths: Invasions of North America, Oxford University Press 1994

 http://en.wikipedia.org/wiki/Jean_Erdman,_Baron_Dieskau


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Projekt Ameryka XVIII w. - Pete Gordon

 Mieszkańcy brytyjskich kolonii od ich zarania, jak i w interesującym nas XVIII wieku nie mieli łatwego życia. Poszerzanie terytorium kolo...